Sunday, 26 December 2010

Wesolych Swiat

Troche spoznione te moje zyczenia, ale od ponad tygodnia walcze z choroba...


Pomódlmy się w Noc Betlejemską,
w Noc Szczęśliwego Rozwiązania,
by wszystko się nam rozplątało węzły,
konflikty, powikłania.

Oby się wszystkie trudne sprawy
porozkręcały jak supełki,
własne ambicje i urazy
zaczęły śmieszyć jak kukiełki.

Oby w nas paskudne jędze
pozamieniały się w owieczki,
a w oczach mądre łzy stanęły
jak na choince barwnej świeczki.

ks. J. Twardowski

Wesolych Swiat, kochani!


English Fruitcake
 

300g suszonych porzeczek
180g sułtanek
90g rodzynek
90g czeresni kandyzowanych
90g kandyzowanej skorki z cytrusow
(posiekanej)
1/2 szklanki brandy, whisky lub rumu

skorka otarta z 1 cytryny i 1
pomaranczy
4 jajka o temperaturze pokojowej
180g masla - temperatura pokojowa
180g brazowego cukru
110g maki pszennej
110g maki samorosnacej
60g mielonych migdalow
1,5 lyzeczki przyprawy mixed spice
1 lyzka golden syrup
60g orzechow wloskich lub
migdalow obranych ze skorki -
posiekanych

1/2 sloika niskoslodonego dzemu z
moreli
marcepan
lukier plastyczny lub royal icing

Do duzego sloja wrzucamy suszone owoce i pokrojone w cwiartki kandyzowane czeresnie. Calosc zalewamy alkoholem, mieszamy, zakrecamy i odstawiamy na tydzien w ciemne miejsce. Raz dziennie potrzasamy sloikiem.
Z papieru do pieczenia wycinamy dwa okregi odpowiadajace wielkosci dna formy oraz dwa paski, ktore sa szersze o 7cm od brzegow formy. Forme smarujemy maslem i wykladamy pierwsza warstwa papieru, czynnosc powtarzamy. Z papieru pakowego (lub innego) wycinamy dwa paski szerze od formy o 5 cm, obkladamy zewnetrzna strone formy i zwiazujemy sznurkiem. Najtrudniejsza czesc pieczenia ciasta jest juz za nami.
Piekarnik nagrzewamy go 140 stopni.
W duzej misce mieszamy przesiane maki oraz przyprawy wraz ze skorka otarta z cytryny i pomaranczy. Dodajemy orzechy oraz zmielone migdaly. Mieszamy. W drugiej duzej misce ubijamy maslo z cukrem na puszysta, biala mase. Jajka mieszamy w szklance i po lyzce dodajemy do masy maslanej, dobrze ubijajac w miedzy czasie. Dodajemy golden syrup i dobrze ubijamy. Nastepnie nalezy wmieszac make, nastepnie nasaczone owoce i mieszamy az sie dobrze polacza. Mase przekladamy do przygotowanej formy, wyrownujemy wierzch mokra lyzka lub mokra reka i wstawiamy do piekarnika. Pieczemy 3-4 godziny.
Nastepnie wyjmujemy z pieca i pozwalamy wystygnac w formie (ja zostawiam na noc). Nastepnie ciasto wyjmujemy z formy i robimy w jego dnie kilkanascie dziurek wykalaczka lub widelcem. Nasaczamy 2-4 lyzkami alkoholu. Ciasto zawijamy w podwojna warste papieru do pieczenia, nastepnie w folie aluminiowa i wkladam do puszki lub plastikowego pojemnika z pokrywka. Nasaczanie powtarzamy co 5 dni przez kilka tygodni.Na 2-3 dni przed podaniem wyjmujemy ciasto. Dzem podgrzewamy az bedzie plynny i smarujemy nim wierzch i boki ciasta. Na to nakladamy rozwalkowany marcepan. Nastepnie smarujemy wierzch i boki alkoholem (nie za duzo) i nakladamy na to lukier plastyczny. Jezeli uzywamy royal icing, to smarowanie alkoholem nie jest potrzebne.
Dekorujemy wedlug uznania.








Smacznego!!!




Sunday, 14 November 2010

tortowisko :)

Marzec i listopad to dla mnie dwa dosc intensywne tortowo miesiace. Tym razem doszla jeszcze jedna okazja do pieczenia - chrzciny mojej coreczki. Musze sie wam przyznac, ze coraz bardziej podoba mi sie robienie ciast i tortow, szczegolnie tortow ;)


Tort na trzefie urodziny mojej starszej corci. W srodku biszkopt nasaczony syropem z brzoskwin z odrobina Cointreau, przelozony kremem z batonikow Milky Way i brzoskwiniami z puszki.
Powiem tylko, ze po raz pierwszy robilam figurki z masy cukrowej . Peppa wyglada jak Peppa, za to Dora the Exsplorer to Nora the ugly twin sister ;) Dziecko bylo zachwycone... ufff


 Zapytalam tez corcie co chcialaby zabrac do przedszkola. W odpowiedzi dostalam, ze male czerwone ciasta z niebieskimi swieczkami. Od razu pomyslalam - red velvet cupcakes! Przepis wzielam ze strony Wiltona. Krem na wierzchu, to krem z serka Philadelphia o delikatnej nucie cytrusowej (przepis na stronie Wiltona)

To ciasto bylo dla mnie nie lada wyzwaniem. Na chrzest mialam zaproszone 120 osob (jedynie rodzina i bliscy znajomi). W srodku kryje sie ciasto czekoladowe przelozone kremem malinowym. Powiem nieskromnie, ze bylo pyszne ;)



Na Cyprze jest tradycja, ze kazdy z przybylych gosci czy to na chrzest czy na slub, distaje maly slodki podarunek. Zrobilam ciasteczka brownie. Motyle to byl motyw przewoni naszej imprezy, wiec i ciasteczka maja odpowiedni ksztalt :)

Sunday, 24 October 2010

niebo w gebie czyli jak z prostych skladnikow wyczarowac Anielskie ciasto

I przyszla moja kolej. Stalam przez chwile w kolejce, aby dostac sie do stolu z deserami. Kazdy uczestnik imprezy przyniosl swoje desery, wiec bylo w czym wybierac. Przede mna stalo naczynie z dziwnie wygladajacym ciastem (?). Pachnialo niesamowicie, ale wygladem nie przypominalo mi nic, co dotad znalam. Wzielam lyzke, nalozylam ciasto na talerzyk, do tego galka lodow waniliowych (zalecenia wykonawczyni ciasta) i usiadlam wygodnie w fotelu. Gdy lyzeczka z ciastem powedrowala do moich ust... znalazlam sie w niebie i aniolowie zaczeli spiewac "Alleluja"!! Slodka, bardzo lepka i wilgotna masa z posmakiem toffi rozplywala sie na moim podniebieniu, oczy zamknely sie z rozkoszy a jedyny dzwiek jaki moglam z siebie wydac to jedynie cichy pomruk zadowolenia. To ciasto jest orgazmiczne - taka mysl pojawila mi sie w glowie. Popatrzylam po pokoju i zauwazylam, ze kazda osoba jedzaca ten deser reaguje tak, jak ja. Wiedzialam, ze musze miec przepis na to cudo!
Rzecz sie dziala  na przyjeciu zareczynowym mojej serdecznej przyjaciolki. Ciasto zostalo wykonane przez siostre przyszlego pana mlodego. Przepis zdobylam bez wiekszych problemow. Wczoraj zrobilam to cudo na spotkanie ze znajomymi. Troche zaskoczyla mnie konsystencja ciasta, ale uwierzylam, ze sie uda. Powiem wam, ze udalo sie, i to jak! Nazwalam to cudo Anielskim ciastem, poniewaz dziewczyna, od ktorej mam przepi ma na imie Angela ;)

Anielskie Ciasto



2 lyzki masla (ok.55g)
2 lyzki dzemu morelowego
2 lyzki soku z cytryny
2 lyzeczki sody oczyszczonej
1,5 szklanki cukru
2 szklanki maki
2 szklanki cieplego mleka
2 jajka


1/4 szklanki masla (ok.55g)
1/4 szklanki cukru
1/4 szklanki wody
1/2 puszki mleka skondensowanego nieslodzonego


Piekarnik nagrzewamy do 180 stopni. Maslo, cukier i dzem ubijamy mikserem. dodajemy jajka i sok z cytryny. Make mieszamy z soda i dodajemy powoli do mieszaniny naprzemiennie z mlekiem. Mieszanina bedzie lejaca, ale taka ma byc. Naczynie zaroodporne smarujemy cieniutko maslem, wlewamy ciasto i pieczemy ok. godziny. Patyczek wlozony do ciasta powinien byc suchy. Ciasto wyjmujemy z pieca i nie wyjmujemy z formy. Niech sobie spokojnie odpoczywa w goracym naczyniu.
W miedzyczasie wrzucamy do rondla maslo, cukier, wode i mleko skondensowane i podgrzewamy. Od momentu gdy maslo sie rozpusci zostawiamy na gazie ok. 2 minut i zdejmujemy. Syropem mocno nasaczamy ciasto. Powinnismy zuzyc caly przyrzadzony syrop.

Smacznego!!!

Tuesday, 28 September 2010

28 wrzesnia czyli.... Dzien Jablka

Zawsze lubilam date 28 wrzesnia. Powiem wiecej, od samego urodzenia! Jest to dla mnie dzien szczegolny i jak co roku swietowany :) Dziesiaj jest Dzien Jablka! Chyba nie znam osoby, ktora nie lubilaby jablek, a wy? Na emigracji najbardziej brakuje mi papierowek, ktore uwielbiam jesc ot tak sobie podczas przygotowywania przetworow. Jablka to dla mnie takie male klejnociki wskazujace, ze lato zbliza sie ku koncowi a jesien rozposciera swoje skrzydla.
Powiem szczerze, ze dzisiejsze ciasto upieklam z czystego lakomstwa. Raz do roku jest taki dzien, kiedy nie zwracajac uwagi na kalorycznosc kremu czy slodkosc ciasta, z usmiechem na ustach zdmuchujemy swieczki i zajadamy sie lakomie ciastem, ktore jest zrobione (badz tez kupione) specjalnie dla nas. Dzisiaj postanowilam upiec sobie ciasto, ktore zaspokoiloby wszystkie moje zachcianki :D Od kilku dni "chodzilo za mna" ciasto z jablkami i duza iloscia cynamonu. I wlasnie takie cudo zamarzylam sobie na urodziny zamiast zwyklego tortu.

Ciasto jablkowe z kremem ze slonego karmelu


ciasto
3 duze jablka
1 1/2 szklanki cukru
1/2szklanki oleju
2 roztrzepane jajka
2 lyzeczki ekstraktu z wanilii
2 szklanki maki
2 lyzki cynamonu
1 lyzeczka soli
2 lyzeczki proszku do pieczenia
1/2 lyzeczki sody oczyszczonej
1 szklanka posiekanych orzechow wloskich


krem karmalowy
2 lyzki wody
1/2 szklanki brazowego cukru
1/2 lyzki glukozy (niekoniecznie)
1/4 szklanki smietany kremowki
1/4 lyzeczki gruboziarnistej soli morskiej
1/4 lyzeczki soku z cytryny
lyzka masla


120g masla
120g serka typu Philadelphia
3 szklanki cukru pudru
1/2 szklanki karmelu


gruboziarnista sol morska


Zaczynamy od upieczenia ciasta. Jablka kroimy na male kawalki i mieszamy z cukrem. Dodajemy wszystkie mokre skladniki. W osobnej misce mieszamy suche skladniki oprocz orzechow i dodajemy do reszty. Dokladnie mieszamy. Na koniec dodajemy orzechy i mieszamy do polaczenia skladnikow. Wlewamy do formy posmarowanej maslem i wysypanej tarta bulka. Pieczemy 35-40 minut w temp. 180 stopni.
Po tym czasie wyjmujemy ciasto i studzimy na kratce.

Teraz pora na karmel. Do rondelka wlewamy wode, dodajemy cukier i glukoze. mieszamy do rozpuszczenia skladnikow, przykrywamy i zostawaimy na 3 minuty na srednim ogniu. Po tym czasie zdejmujemy pokrywke, mieszamy i chwilke gotujemy. Dodajemy smietane i dokladnie mieszamy. Trzeba byc uwaznym, bo mieszanina moze pryskac!! Dodajemy lyzke masla, sok z cytryny i maslo. mieszamy az wszystkie skladniki dobrze sie polacza. Studzimy przez 20 minut. Probujemy czy jest dla nas wystarczajaco slone. Jezeli nie, to dodajemy soli do smaku.

No to pora na krem. Maslo i ser ubijamy razem w misce az beda puszyste i gladkie. Dodajemy 1 1/2 szklanki cukru pudru i dokladnie ubijamy. Wlewamy karmel, dokladnie mieszamy. Nastepnie powoli dodajemy reszte cukru az do uzyskania pozadanej konsystencji i slodkosci. Wstawiamy na godzine do lodowki.
Gotowe ciasto smarujemy kremem i posypujemy odrobina soli morskiej.

Smacznego!!!

Ps. Ja uzylam naturalnej, szarej soli morskiej, ktora jest mniej slona niz ta biala. Ilosc soli jest orientacyjna i nalezy kierowac sie swoim wlasnym smakiem.
Wybaczcie jakosc zdjecia, ale robione bylo po ciemku w pubie ;)

Przepis bierze udzial w akcji


Monday, 30 August 2010

kurczak z cukiniowym kuskusem

Przeprosilam sie z kuchnia i gotowaniem. Mimo upalow znow zaczelam pichcic obiadki. Po prostu lubie gotowac i strasznie mi tego brakowalo. Jednak staram sie ograniczac pobyt przy garnkach do niezbednego minimum z wiadomych powodow. Ostatnio robie potrawy szybkie oraz takie, ktore smakuja dobrze takze na zimno. Przegladajac stare gazety znalazlam przepis na kurczaka z kuskusem i postanowilam go zrobic na obiad. Zaskoczylo mnie jak szybki i bezproblemowo powstalo przepyszne i zdrowe danie, ktore bedzie powracalo na moj stol.

Kurczak z cytynowo-cukiniowym kuskusem






200g kuskusu
400ml wywaru z kurczaka
1 lyzka oleju
4 cukinie, strarte na tarce o grubych oczkach
1 cytryna
2 piersi z kurczaka

Kuskus zalewamy wrzacym wywarem, przykrywamy i zostawiamy na 10 minut az bedzie puszysty. W miedzyczasie rozgrzewamy lyzke oleju i smazymy starta cukinie az bedzie miekka i chrupiaca na brzegach. Wrzucamy ja do gotowego kuskusu i doporawiamy sokiem z polowy cytryny oraz sola i pieprzem.
Piers z kurczaka przekrawamy na pol wzdluz tak, aby powstaly plaskie kotlety. Doprawiamy je sola i pieprzem i smazymy na patelni grillowej badz tez na zwyklej patelni z rozgrzana lyzka oleju. Gotowe kotlety skrapiamy sokiem z polowy cytryny i podajemy z kuskusem.

Smacznego!!

Przepis bierze udzial w akcjach:

  

Friday, 27 August 2010

na upal? LODY!!!!

U mnie nadal upalnie. Powiem szczerze, ze zaczynam tesknic za deszczem i nizszymi temperaturami. Dopiero tu, na Cyprze, docenilam walory polskiej jesieni, i chlodnego lata. Jestem cieploluba, ale upaly zle znosze. A co jest najlepsze, gdy zar leje sie z nieba? Lody, oczywiscie! Jest u nas w Paphos lodziarnia, ktora sprzedaje przepyszne lody. To wlasnie tam po raz pierwszy sprobowalam lodow czekoladowo-pomaranczowych i pokochalam je miloscie bezwzgledna i dozgonna. A kochajac chcemy miec na wlasnosc to, co darzymy uczuciem. I wlasnie dlatego zaczelam szukac przepisu na te czekoladowo-pomaranczowa ambrozje. I znalazlam na bardzo sympatycznym blogu zagranicznym. Powiem nieskromnie, ze lody wyszly przepyszne i chyba lepsze od tych z ulubionej lodziarni ;)

Lody czekoladowo-pomaranczowe





540ml smietany kremowki
6 lyzek nieslodzonego kakao holenderskiego
240ml tlustego mleka
1 szklanka cukru *
170g posiekanej ciemnej czekolady
1 lyzeczka ekstraktu z wanilii
1/2 lyzeczki ekstraktu z pomaranczy
skorka otarta z 1 pomaranczy **
szczypta soli

Smietane, cukier, kakao i sol mieszamy razem i doprowadzamy do wrzenia. Zdjemujemy z ognia i scieramy skorke z pomaranczy prosto do garnka. Dodajemy czekolade i mieszamy az do rozpuszczenia. Nastepnie dodajemy mleko oraz ekstrakt z wanilii i pomaranczy. Wlewamy do blendera i miksujemy przez ok. 30 sekund az sie dobrze wymiesza (ja uzylam miksera, bo mam popsuty blender). Nastepnie schladzamy w lodowce, najlepiej przez cala noc. Na koniec wlewamy do maszyny i ustawiamy czas wg. wskazowek producenta. Mnie wymerdanie lodow w maszynie zajelo 30 minut.

Smacznego!!

* mozna spokojnie dac tylko pol szklanki cukru. Zauwazylam, ze amerykanski cukier chyba jest mniej slodki, bo w kazdym przepisie musze zmniejszyc ilosc cukru, aby potrawy byly zjadliwe ;)

** ja dodalam skorke z 2 pomaranczy i 1 lyzeczke ekstraktu, ale tylko dlatego, ze lubie wyrazny smak cytrusowy w lodach.

Przepis bierze udzial w akcji

Thursday, 26 August 2010

wszyscy kochamy wege kotlety :)

Kotletow wegetarianskich jest cale mnostwo. Kazdy ma swoje ulubione przepisy, ale takze wpadki. Pamietam jak robilam kotlety wedlug przepisu mojej kolezanki i do tej pory zachodze w glowe w jaki sposob jej sie one udaja... Mnie wyszla smaczna paciaja, ktora w zaden sposob nie chciala sie uformowac. Wy tez macie takie wpadki?
Uwielbiam potrawy wege. Moja rodzina z reszta tez i kotleciki to wspanialy sposob na przemycenie warzyw, ktorych normalnie dzieci nie chca jesc.
Dzisiaj na obiad zrobilam kolejna wersje wege kotletow. Powiem szczerze, ze do przepisu podeszlam z pewna rezerwa, sama nie wiem dlaczego. Moze dlatego, ze pochodzi z ksiazeczki dodawanej do gazety i sponsorem tej publikacji jest firma produkujaca przyprawy? Naprawde, nie wiem... Odrobine zmienilam podstawowy przepis i voila! Kotlety przeszly moje wszelkie wyobrazenia o nich i po prostu zachwycily mnie smakiem! Moje dziecko pochlonelo, bo inaczej sie nie da tego nazwac, swoja porcje obiadowa w oka mgnieniu, co jej sie rzadko zdarza w te upaly. Przyznam, ze jest z nimi troche roboty, ale oplaca sie poswiecic na nie te kilka minut wiecej.

Wege Kotlety



500g cukinii
1 cebula
peczek szczypiorku (taki nieduzy)
1zabek czosnku
ok.1 szklanki tartej bulki
2 jajka
1/2 szklanki maki
1/2 szklanki maki ziemniaczanej
1/2 szklanki tartego sera halloumi (mozna zastapic innym twardym serem)
200g sera feta
1 lyzeczka oregano
sol, pieprz

Cukinie kroimy w duze krazki i gotujemy 10  minut w osolonej wodzie. Odlewamy i studzimy.
W miedzyczasie drobno kroimy cebule i szczypiorek. Czosnek albo trzemy na drobnej tarce albo drobniutko siekamy. Na oliwie smazymy cebule wraz ze szczypiorekim az bedzie szklista. Dodajemy czosnek, mieszamy i zdejmujemy z kuchenki aby przestyglo.
Ser feta kruszymy palcami badz tez widelcem. Nastepnie trzemy na tarce ostudzona cukienie i odciskamy mase, aby pozbyc sie wody. Latwo jest to zrobic na drobnym sitku lub odcisnac przez muslinowa sciereczke.  Nastepnie dodajemy cebule przesmazona ze szczypiorem oraz reszte skladnikow. Radze uwazac z sola, poniewaz zarowno halloumi jak i feta sa juz slone. Mase odstawiamy na minimum 30 minut.
Lepimy plaskie kotlety i smazymy je na tluszczu do zrumienienia.

Smacznego!!

Przepis bierze udzial w akcji:

Tuesday, 3 August 2010

"Ciastolizaki"

Kilka dni temu wspominalam o urodzinach pewnego mlodziensca, dla ktorego przygotowalam babeczki. W ramach niespodzianki postanowilam zrobic cos, co mialam ochote przyrzadzic juz od dluzszego czasu.
Niedawno odkrylam wspanialy blog bakerella. Zaluje bardzo, ze tak pozno odnalazlam taka perelke, bo przyznam sie, ze juz wczesniej wykonalabym kilka przepisow i podpatrzyla kilka pomyslow ;) 
To wlasnie na wyzej wspomnianym blogu znalazlam cos, co dzieci uwielbiaja! Cake pops co po swojemu nazwalam "ciastolizakami". Pomysl jest bardzo prosty a wrazenie... piorunujace!! Juz mam w glowie kilka pomyslow na przyszle przyjecia nie tylko dla dzieci ;)

"Ciastolizaki" 
dowolne ciasto czekoladowe na blache ok. 33x22 cm
250g serka kremowego typu Philadelphia
125g masla
500g cukru pudru
1 lyzeczka ekstraktu z wanilii
czekolada, posypki, kolorowy cukier itp

Najpierw pieczemy ciasto. Tak naprawde nie ma znaczenia jaki ma smak, wazne jest, aby nie bylo bardzo wilgotne. U mnie bylo najprostsze ciasto z... pudelka :D Cisto dobrze studzimy i palcami drobniutko kruszymy. Miekkie maslo mieszamy z serkiem i chwile ucieramy az sie dobrze polacza. Dodajemy cukier puder i znow mieszamy. Na koniec dodajemy ekstrakt z wanilii i dobrze mieszamy. Odmierzamy 2 szklanki kremu (powinno go wlasnie tyle powstac, ale nigdy nic nie wiadomo...) i mieszamy z okruszkami. Z masy robimy kulki wielkosci orzecha wlaskiego. Jezeli masa jest zbyt rzadka (np. ze wzgledu na upal, jak u mnie) i nie da sie z niej ulepic kuleczek, wkladamy ja do lodowki na ok. 2 godziny (lub do zamrazalnika na 10-15 minut). W gotowe kulki wbijamy wykalaczke lub patyczek do szaszlykow (lub specjalne patyczki do lizakow u mnie nieosiagalne...) i wkladamy do lodowki na minimum 2 godziny (u mnie na noc). 
Rozpuszczamy czekolade w kapieli wodnej, maczamy gotowe kulki z ciasta i posypujemy posypkami lub kolorowym cukrem. Mozna oczywiscie nie ozdabiac. 
Mnie sie marza "zeberki" czyli biale kuleczki w czarne paseczki, ale to przy innej okazji i jak nie bedzie tak strasznie goraco...

Smacznego!!

Sunday, 1 August 2010

Coca Cola Cupcakes

Znow sie zaniedbalam w pisaniu... Ale powiem, ze nie z lenistwa a raczej z braku checi do gotowania. Na Cyprze jest taki upal, ze jak pomysle o staniu w kuchni, to chce mi sie plakac. Przyznam sie bez bicia, ze ostatnie prawie 2 miesiace jadam glownie u nas w knajpie, bo najzwyczajniej w swiecie nie mam ochoty na kucharzenie...

Dzisiaj postanowilam sie poprawic leciutko. W dniu dzisiejszym 13 urodziny obchodzi pewien mlodzieniec i bardzo mnie poprosil o upieczenie babeczek czyli cupcakes. Lubie tego mlodzienca, wiec mu nie odmowilam mimo pogody i ataku paniki na mysl o wlaczeniu piekarnika. Posiedzialam, pomyslalam, poszukalam i znalazlam przepis w sam raz na te okazje.  Przepis pochodzi z bardzo sympatycznego blogu 52 cupcakes

Coca Cola Cupcakes


2 szklanki maki
2 szklanki cukru (ja dalam 1,5)
1,5 szklanki malych pianek marshmallows 
125g masla lub margaryny
0,5 szklanki oleju
3 lyzki kakao
1 szklanka Coca Coli
1 lyzeczka sody
0,5 szklanki sody oczyszczonej
0,5 szklanki maslanki
2 jajka
1 lyzeczka ekstraktu z wanilii

Rozgrzej piekarnik do 175-180 stopni. Forme na mufinki wyloz papilotkami lub posmaruj maslem.
Przesiej make i cukier, dodaj pianki marshmallows. W garnku wymieszaj maslo, olej, Coca Cole oraz kakao. Doprowadz do wrzenia i dodaj do suchych produktow. Dobrze wymieszaj. Sode rozpusc w maslance i dodaj do masy wraz z jajkami i ekstraktem z wanilii. Mase rozdziel rownomiernie pomiedzy foremkami (ok. 2/3 wysokosci) i piecz przez 20-30 minut. Wyjmij z lodowki, ostudz i posmaruj kremem.

krem:
125g masla lub margaryny
6 lyzek Coca Coli
3 lyzki kakao
500g cukru pudru
1 lyzeczka ekstraktu z wanilii
1 szklanka pekanow lub orzechow wloskich (niekoniecznie)

Maslo, kakao i Coca Cole mieszamy w garnku i doprowadzamy do wrzenia. Goraca masa zalewamy przesiany cukier puder i dokladnie mieszamy. Dodajemy ekstrakt waniliowy oraz ewentualnie orzechy. Schladzamy w lodowce (bedzie bardziej plastyczny) i ozdabiamy babeczki. 

Smacznego!!

Saturday, 12 June 2010

ciastolina play-doh

Moze nie jest to post kulinarny, ale w sumie wymaga odrobiony gotowania, wiec co mi tam ;)

Moje dziecko dostalo od znajomych w prezencie ciastoline i akcesoria. Radosc na buzi dziecka, gdy zawalama mieszkanie kolorowymi szczatkami tej masy byla niesamowita! Niestety, jako matka zawiodlam i ciastolina wyschla. Ba, zrobily sie z niej twarde szczatki, ktore moje koty z ochota roznosily po calym mieszkaniu. Uwierzcie mi, nadepniecie gola stopa na taki suchy kawalek nie nalezy do szczegolnie przyjemnych. Ale nieszczescie malujace sie na buzi corci, gdy okazalo sie, ze tymi suchotkami nie da sie bawic, zmusilo mnie do poszukiwan ciastoliny. W mojej okolicy nie znalazlam tego wynalazku, w internecie, razem z przesylka wychodzily jakies kosmiczne ceny. No coz, pomyslalam, trzeba bedzie schowac zabaweczki i poczekac az znajomi z Anglii przyjada w odwiedziny, to moze przywioza zapasik. Na szczescie przypomnialo mi sie, ze ktoskiedys wspominal, ze robil ciastoline w domu i niczym nie odbiegala od tej kupnej. Ba, wychodzila duzo taniej i w wiekszych ilosciach niz ta kupna. Poszperalam w internecie i znalazlam przepis, ktory wydawal mi sie odpowiedni. I byl to strzal w 10! Ciastolina z tego przepisu jest bardzo miekka, swietnie sie nia lepi rozne cudaki i jest naprawde fajna w dotyku. I przede wszystkim tania ;) Mnie z tego przepisu wyszlo 6 kulek po ok. 150g kazda.

     Ciastolina 


2 szklanki maki
1 szklanka soli
2 szklanki cieplej wody
2 lyzki oleju roslinnego (ja dalam slonecznikowy)
1 lyzka kwasnego winianu potasu *
barwniki spozywcze


Wszystkie skladniki mieszamy w garnku. Podgrzewamy na malym ogniu nieprzerywajac mieszania.Najlepiej mieszac calosc drewniana lyzka. Masa zacznie wyraznie gestniec. Ciastolina jest gotowa gdy bedzie miala konsystencje gestego puree ziemniaczanego, a urwany kawalek nie klei sie do palcow i jest elastyczny. Pozostawiamy do przestygniecia. Ciepla ciastoline wyrabiamy na stolnicy. Im dluzej bedziemy wyrabiac, tym bedzie elastyczniejsza. Ja bylam zadowolona z efektow po ok. 4-5 minutach wyrabiania. Teraz dzielimy ciastoline na kawalki i barwimy barwnikami spozywczymi i gotowe!
Przechowujemy w szczelnie zamknietym pojemniku, aby nie wysychala. Pojemniki typu tupperware jak najbardziej nadaja sie do tego celu :)

Ja uzywam barnikow Wiltona  ze wzgledu na ich niesamowite kolory i wydajnosc.

* kwasny winian potasu (cream of tartar) w Polsce jest towarem trudno dostepnym. Mozna to bez problemu znalezc na ebayu. Albo mozna poprosic mnie ;)

Milej zabawy!!

Saturday, 29 May 2010

Ryba w sosie slodko-kwasnym

Kuchnia chinska ma to do siebie, ze jest latwa, szybka i niezwykle smaczna, prawda? Wystarczy wok, przyprawy, produkty i w kilka minut jestesmy w stanie przygotowac wspaniala uczte pelna wartosciowych skladnikow. Kazdy z nas ma zapewne swoje ulubione dania, moim jest miedzy innymi sos slodko - kwasny. Bardzo lubie rybe otoczona ciastem i lekko nasiaknieta tym wlasnie sosem. Zawsze staram sie zamowic to danie w restauracjach czy take away'ach. Wyzwaniem dla mnie bylo samodzielne wykonanie tego pysznego dania. Przyznam sie, ze poszukiwania odpowiedniego przepisu zajelo mi troche czasu i kilka nieudanych eksperymentow. Ten przepis znalazlam tutaj szukajac zupelnie czegos innego :) Szybciutko zakasalam rekawy i wzielam sie do roboty. W ciagu pol godziny mialam gotowe danie, ktore zabralam na piknik :) Zmienilam odrobine proporcje tego przepisu i wlasnie takie zmienione tlumaczenie zamieszczam ponizej.  

Ryba w sosie slodko-kwasnym
500g filetow z bialej ryby (przyznam sie, ze nie pamietam jakiej uzylam....)
1 duza zielona papryka
1 duzy pomidor
1 duza cebula
puszka ananasa (w krazkach lub kawalkach)

ciasto:
1/4 szklanki skrobii kukurydzianej (mozna uzyc skrobii ziemniaczanej)
1 szklanka maki
4 lyzki oleju
1,5 lyzeczki proszku do pieczenia
szklanka wody
1/2 lyzeczki soli
szczypta pieprzu cayenne
olej

sos:
szklanka octu winnego
2/3 szklanki cukru
lyzeczka soli
1/2 szklanki soku pomaranczowego
1/2 szklanki soku z ananasa (mozna uzyc syropu z ananasa w puszce)
1/2 szklanki ketchupu dobrej jakosci
2 lyzeczki skrobii kukurydzianej (ziemniaczanej) 

Rybe kroimy na 2,5 centymetrowe kawalki i obtaczamy w skrobii kukurydzianej. W misce mieszamy reszte skladnikow, az ciasto bedzie gladkie. Zalewamy masa rybe i dokladnie mieszamy. Nastepnie smazymy kawalki ryby we frytownicy lub na patelni w glebokim oleju. Osaczamy na papierowym reczniku.
Papryke, cebule i pomidora kroimy na 2,5 centymetrowe kawalki. W woku rozgrzewamy odrobine oleju i dodajemy cebule z papryka.Smazymy przez 3-4 minuty i odstawiamy na bok. Nastepnie do woka wlewamy ocet, sok pomaranczowy i ananasowy, cukier, sol oraz ketchup. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na malym ogniu przez 10 minut. Jezeli sos nie jest zbyt gesty, rozprowadzamy 2 lyzeczki skrobii ziemniaczenej w 1/8 szklanki soku ananasowego i stopniowo dolewamy do sosu,ciagle mieszajac,az do uzyskania pozadanej konsystencji. Nastepnie dodajemy pomidory i ananasa i podgrzewamy chwile,az sie zagrzeja. Nastepnie dodajemy reszte skladnikow,mieszamy aby pokryly sie sosem i gotowe! Podajemy z ryzem.

Smacznego!!

Przepis bierze udzial w akcji
Czas na piknik



Wednesday, 19 May 2010

Lody dla ochlody

Wiem jaka pogoda w chwili obecnej panuje w Polsce, dlatego przepraszam za temat postu. Patrzac na zdjecia z poludnia Polski mam wrazenie, ze za chwile zobacze Arke Noego gdzies na horyzoncie. Tym bardziej trudno mi pisac o pieknej pogodzie, ktora panuje na Cyprze. Powiem zatem krotko.
Ze wgledu na warunki atmosferyczne panujace wokol mnie, postanowilam kupic sobie maszyne do lodow. Jako przyklada gospodyni domowa obliczylam sobie ile wydajemy miesiecznie na lody i suma wyszla mi niemala. Tym bardziej, ze w tym roku i moje starsze dziecko zaczelo poznawac smak deserow. Na pierwszy rzut poszly lody waniliowe (Boze, jakie one byly dobre...), ale moj Polowek zazyczyl sobie lody truskawkowe. Przepis na te lody znalazlam na forum mniama i nie roszcze sobie do niego zadnych praw. Niestety nie wiem kto jest jego autorem, wiec jezeli ktos wie skad pochodzi ten przepis, to poprosze o informacje.

Lody truskawkowe


1 funt (450g) swiezych truskawek
3/4 filizanki (150g) cukru
1 lyzka wodki lub kirschu
1 filizanka (250g) kwasnej smietany
1 filizanka (250g) kremowki
1/2 lyzeczki soku z cytryny



Oplukane truskawki pokroic w plasterki i wymieszac z cukrem i alkoholem az cukier zacznie sie rozpuszczac. Przykryc i odstawic na godzine w temperaturze pokojowej, od czasu do czasu zamieszac. Zmiksowac truskawki ze smietanami i sokiem z cytryny tak, by kawalki owocow byly wyczuwalne. Schlodzic godzine w lodowce i przelozyc do maszynki do lodow. Dalej postepowac zgodnie z instrukcja sprzetu.


Smacznego!!


Przepis bierze udzial w

Friday, 14 May 2010

Ryz kokosowy

Czasem nachodzi mnie ogromna ochota na slodkie. Wy tez tak macie? Ja jestem wtedy gotowa oddac krolestwo i konia za tabliczke czekolady. Niestety nie zawsze mam zapasy slodyczy w spizarce, a wyjsc do sklepu czesto nie mam czasu albo mozliwosci. Zrobilam wiec przeglad szafek i powstal pyszny, slodki ryz kokosowy :)

              Ryz kokosowy
1/2 szklanki ryzu
puszka mleka kokosowego
cukier do smaku
3 lyzki wiorkow kokosowych
brzoskwinie z puszki
rodzynki

Ryz wrzucamu do garnka, zalewamy mlekiem kokosowym i pol szklanki wody i na malym ogniu gotujemy ryz do miekkosci mieszajac od czasu do czasu. Nastepnie dodajemy cukier i wiorki kokosowe. Przekladamy do miseczek, na wierch dajemy rodzynki i pokrojone brzoskwinie. 

Smacznego!!

Wednesday, 12 May 2010

Energetyczny koktail na DzienDobry

Moje mlodsze dziecko jest aniolem! Przespia mi po 10-11 godzin w nocy! Radosc jest o tyle wielka, ze mam czas sie wyspac. A spac to ja lubie... Chyba wsrod moich zainteresowan powinnam wpisac spanie ;) Mala budzi sie zawsze o 7 rano i dziala na nas jak budzik. Jakze wielkie bylo nasze zdziwienie, gdy wczoraj wstala o 8:30!! Fajnie? No nie bardzo... Moj Ukochany zapomnial nastawic budzika a na 9:00 ma byc w pracy :D Plus starsze dziecko trzeba zawiezc do przedszkola. Przejelam obowiazek dostarczenia malej, ale musialam przekasic cos na szybko. Nie jadamy ostatnio chleba, wiec kanapki nie wchodzily w gre. Zrobilam wiec sobie energetyczny koktail, ktory dal mi energie na dluzej, niz sie spodziewalam!

Energetyczny koktail na Dzien Dobry
1 szklanka ulubionego mleka
2 male lub 1 duzy banan
1 lyzeczka nieslodzonego kakao
1 lyzeczka kawy rozpuszczalnej
1 lyzka masla orzechowego
2 czubate lyzki platkow owsianych


Wszystkie skladniki wrzucamy do blendera i miksujemy przez 30 sekund lub az masa stanie sie gladka. Wlewamy do szklanki, pijemy i ruszamy w droge!
Jezeli ktos woli slodsze napoje, to mozna dodac troche miodu.
Smacznego!!



Saturday, 8 May 2010

Energetyczne batoniki sniadaniowe - granola bars

Moja przygoda z platkami owsianymi zaczela sie dawno. Niestety nie zostalismy przyjaciolmi od razu. Do niedawna platki owsiane kojarzyly mi sie tylko z gesta owsianka, ktorej szczerze nienawidzilam jako dziecko. Chyba bardziej nie lubilam tylko gotowanej kaszy manny. Podczas Wielkiego Postu odkrylam platki na nowo i pokochalam miloscia bezgraniczna. Chyba najwiekszym zaskoczeniem byla dla mnie nieskonczona ilosc mozliwosci, jakie daja.
Sa niesamowicie zdrowe, ale niestety niedocieniane przez wielu z nas (zapewne dzieki traumie z owsianka z dziecinstwa ;) ). Platki zawieraja blonnik, ktory jest niezbedny m.in. do prawidlowej pracy przewodu pokarmowego, a takze pomaga obnizac poziom cholesterolu we krwi. Udowodniono rowniez, ze pomagaja w stabilizacji cukru we krwi. Badania wskazuja takze na ich dzialanie antynowotworewe, w szczegolnosci robiono je pod kontem profilaktyki raka piersi.
Platki powinny byc takze przyjacielem osob na diecie. Zjedzone rano daja nam uczucie sytosci na dluzej, co przeciwdziala niezdrowemu podjadaniu miedzy posilkami. Indeks Glikemiczny nieprzetworzonych platkow wynosi GI 50. 100g platkow zawiera 390 kcal/1630 kJ, 17g bialka, 66g weglowodanow, 11g blonnika oraz 6g tluszczu. Mowiac o zaletach platkow nie mozna zapomniec, ze zawieraja takze witaminy C, B1, B2, B3, B6 oraz wapn, zelazo, magnez, fosfor, potas, sod oraz cynk.
Pamietajmy jednak o umiarze, poniewaz zawieraja kwas szczawiowy, ktory ma dzialanie kwasotworcze. Nadmierne spozycie platkow moze wywolac takze bole brzucha oraz biegunki.
Pamietajmy, aby kupowac platki  jak najmniej przetworzone, poniewaz zawieraja wiecej wiecej zdrowych skladnikow. Gotowanie ich rowniez nie jest wskazane, poniewaz traca wtedy witaminy. Najlepiej jesc je na surowo badz zalac goraca woda.

Pomysl na te batoniki zrodzil sie podczas Wielkiego Postu, Bardzo czesto moj luby wychodzil z domu bez sniadania oraz narzekal na brak przekaski w pracy. Wiekszosc "granola bars" dostepnych w sprzedazy byla nafaszerowana cukrem oraz zawierala bialko w proszku. Postanowilam wiec podjac wyzwanie i zrobic batoniki samodzielnie. Nie sa moze chrupiace jak te ze sklepu, ale za to maja naturalny smak, wiec co zawieraja i co mnie zaskoczylo, sa bardziej sycace niz kupne odpowiedniki.

Energetyczne batoniki sniadaniowe 
3 i 2/3 szklanki platkow owsianych
1/3 szklanki siemienia lnianego
1/4 szklanki wiorkow kokosowych
2 dojrzale banany sredniej wielkosci - rozdrobnione widelcem na papke
3/4 szklanki suszonych owocow wedle upodoban (u mnie zurawina)
1/2 szklanki posiekanych dowolnych orzechow (u mnie pistacje i orzeszki piniowe)
2 lyzeczki cynamonu
7 lyzek musu jablkowego (kupuje gotowy)
2 lyzki oleju o neutralnym smaku
po lyzce miodu i melasu (mozna uzyc tylko miodu badz melasy)
troche wody


W duzej misce mieszamy wszystkie suche skladniki. Dodajemy mus jablkowy, banany, olej, miod i melase oraz tyle wody, aby mieszanina byla wilgotna i lepka (ale nie za bardzo). Forme o wymiarach 20x20cm spryskujemy lekko olejem badz sprayem do pieczenia i wkladamy mieszanine. Dobrze ubijamy i wstawiamy do piekarnika nagrzanego do 180 stopni. Pieczemy 20 minut. Nastepnie kroimy mase na prostokaty wielkosci batonikow i wstawiamy forme na 5-7 minut do piekarnika z termoobiegiem (mozna i bez). Batony powinny byc sprezyste. Zostawiamy w formie przez ok. 10 minut i jeszcze gorace wyjmujemy z foremki i studzimy na kratce.

Smacznego!!

Przepis bierze udzial w Festiwalu Platkow Owsianych

Sunday, 2 May 2010

powroty i megaszybkie wege curry

Mam nadzieje, ze wracam na dluzej. Nareszcie udalo mi sie troche ogarnac, wiec i mam czas na gotowanie. Moze nie sa to dania wykwintne, ale za to szybkie i pozywne. Niestety przy dwoch Malenstwach w domu czasu na wiele nie mam ;)

Nastapily tez pewne zmiany. Otoz praktycznie przestalismy jesc mieso. Powod? Po pierwsze mojemu N. mieso nie sluzy a po drugie... zaczelo miec dla mnie dziwny zapach. Moze po 50 dniach postu cos mi sie pozmienialo? Tak wiec goszcza na naszym stole potrawy wege i raz-dwa razy w tygodniu ryba. Mieso jest od wielkiego dzwonu.
Dzisiejsze danie powstalo "na szybko". Mielismy wyjsc na obiad ze znajomymi, ale odwolali w ostatniej chwili nasze spotkanie. Tak wiec zostalismy glodni a i w lodowce za wiele nie mialam, jako zakupy mielismy zrobic na drugi dzien. Na szczescie w spizarni znalazlam puszke ciecierzycy, pomidory i kukurydze ;) Troche przypraw, kuskus i obiad gotowy!

    Megaszybkie wege curry



puszka pomidorow
puszka kukurydzy
puszka ciecierzycy
lyzka dobrego curry w proszku 
lyzeczka mielonego imbiru
lyzeczka kurkumy
1/2 lyzeczki pieprzu cayenne
1/4 lyzeczki soli
1 lyzka soku z cytryny
1,5 lyzki miodu 
3 lyzki plynu z puszki ciecierzycy

W duzym garnku lub patelni rozgrzewamy olej, wrzucamy przyprawy oraz sol i smazymy przez 1-2 minuty. Nastepnie dodajemy sok z cytryny, miod i mieszamy. Nastepnie dodajemy plyn z puszki ciecierzycy i gotujemy przez 2 minuty. Wrzucamy odcedzona ciecierzyce i mieszamy az pokryje sie sosem. Dodajemy pomidory, doprowadzamy do wrzenia i gotujemy na malym ogniu ok. 15 minut. Probujemy i mozna dodac troche soli lub cukru do smaku. Zdejmujemy z gazu i dodajemy odsaczona kukurydze. Mieszamy i podajemy z kuskusem lub ryzem.

Smacznego!!

Saturday, 10 April 2010

[*]


Pochylmy glowy i pomilczmy razem...

Sunday, 21 February 2010

Czekoladowy Grzech czyli Wielkiego Postu ciag dalszy

Przyznaje sie bez bicia, namowilam moja Druga Polowke do grzechu. Wielki Post powinien byc czasem wyrzeczen, a ja przygotowalam czekoladowa bombe kaloryczna, ale ze skladnikow zgodnych z tradycja postu ;) Jestem czekoladoholiczka, wiec jakze moglam sie oprzec temu deserowi? Tym bardziej, ze mamy teraz Czekoladowy Weekend prowadzony niezmiennie przez Beatke.  Kto wie,moze to ostatni deser, jaki jest mi przygotowac przez dlugi czas? Wszakze juz niedlugo status naszej rodziny zmieni sie z 2+1 na 2+2...

    Czekoladowy Grzech 



Spod:
112g margaryny roslinnej (weganskiej)
30g cukru pudru
125g maki

Nadzienie: 
2 dojrzale awokado
250g gorzkiej czekolady
100g czekolady o zawartosci kakao min.70%
2 lyzeczki soku z cytryny
pol laski wanilii lub 1/2 lyzeczki ekstraktu waniliowego
mrozone maliny (u mnie 150-200g) 

Margaryne ubijamy do bialosci z cukrem. Dodajemy make i mieszamy do polaczenia skladnikow. Nastepnie wylepiamy masa natluszczona lekko forme o srednicy 20-22cm (najlepiej to zrobic mokrymi rekami) i wkladamy do lodowki na 30 minut. Piekarnik nagrzewamy do temperatury 180 stopni. Pieczemy spod przez 20-30 minut do zezlocenia.
Maliny rozmrazamy i miksujemy na puree.Mozna przetrzec przez sito, aby pozbyc sie pestek,ale ja tego nie robie. Czekolade rozpuszczamy w kapieli wodnej lub w mikrofalowce.Awokado miksujemy na gladka mase i mieszamy z czekolada, wanilia oraz sokiem z cytryny. Dodajmemy troche puree z malin, aby masa nie byla za slodka. Przekladamy mase na wystudzony spod, pokrywamy reszta malin i wkladamy na noc do lodowki. 
Na drugi dzien kroimy i delektujemy sie grzesznym smakiem czekolady :)

Smacznego!! 
  
 Przepis bierze udzial w Czekoladowym Weekendzie
 
  



Wednesday, 17 February 2010

Wielki Post rozpoczety - weganskie sniadanie

W zeszlym roku tutaj pisalam o tradycjach Wielkiego Postu w krajach grekokatolickich. W ten poniedzielek na Cyprze zaczal sie post. Jak co roku moja Druga Polowka postanowila przez 7 tygodni zrezygnowac z miesa oraz nabialu. Jest to nie lada wyzwanie dla nas - miesozercow w 100% ;) Ze wzgledu na ciaze nie biore czynnego udzialu w poscie, ale gotuje i przygotowuje posilki zgodne z jego zasadami.

Dzisiaj rano zadalam sobie pytanie: co zrobic na sniadanie? W chwili obecnej nie pieke chleba (popsul mi sie robot kuchenny a nie mam sily ugniatac ciasta recznie...) a "deseczki" znanych firm to dla mnie nie posilek, a przekaska. Przegladajac szafki kuchenne wpadl mi do glowy pomysl: quinoa! Efekt bardzo pozytywnie nas zaskoczyl :)

   Quinoa sniadaniowa


1 szklanka mleka ryzowego lub sojowego 
pol laski wanilii 
1/2 szklanki oplukanej quinoa
2 lyzeczki cynamonu
po 2 lyzki:  pestek slonecznika, posiekanych orzechow wloskich, wiorkow kokosowych, rodzynek
2 suszone sliwki
2 suszone morele
brazowy cukier do smaku
1 banan pokrojony w plastry

Mleko z wanilia doprowadzamy do wrzenia i wrzucamy quinoa. Gotujemy 5 minut a nastepnie dodajemy cynamon i gotujemy az cale mleko sie wchlonie. W miedzyczasie morele i sliwki kroimy w male kawalki i mieszamy z pestkami slonecznika, orzechami, rodzynkami i wiorkami kokosowymi. Rozkladamy po rowno do dwoch miseczek. Nastepnie dodajemy ugotowana quinoa i cukier do smaku. mieszamy. Na wierzchu ukladamy plasterki banana i palaszujemy ze smakiem.

* Sniadanie jest niezwykle pozywne, sycace i smaczne. Mozna je zjesc zarowno na cieplo jak i na zimno :)

Smacznego!!

 

Monday, 15 February 2010

Mus pomaranczowo-karmelowo-walentynkowy :)

Dzis walentynki. Z tej okazji chce zyczyc wszystkim zakochanym wielu pieknych dni spedzonych razem i milosci nie tylko w Dniu Zakochanych.
W tym roku, jak co roku z reszta, Moj Jedyny podarowal mi cos z bizuterii. Jednak sposob, w jaki wreczyl mi prezent byl tak uroczy, ze sie poplakalam z radosci. Otoz rano nasza coreczka przyniosla mi do lozka male pudeleczko w ksztalcie serca a w nim przesliczna przywieszke (rowniez w ksztalcie serca). Mala byla tak przejeta rola, ze nie moglam sie powstrzymac od chichotu :) Musze powiedziec, ze byl to najbardziej romantyczny gest, ktorego sie nie spodziewalam po moim ukochanym.

W zamian, postanowilam zrobic pyszny obiad. Jednak na szczegolna uwage zasluguje deser, ktory "zwalil nas z nog". Przepis znalazlam tutaj, tlumaczenie moje.

  Mus pomaranczowo-karmelowy
 

4 listki zelatyny
skorka otarta z 3 pomaranczy
sok z 2 pomaranczy
4 jajka, osobno bialka i zoltka
100g drobnoziarnistego brazowogo cukru
2 lyzeczki likieru Grand Marnier (opcjonalnie)
300ml smietany 36%

50g drobnoziarnistego brazowego cukru
3 pomarancze pokrojone w segmenty 

 Zelatyne namaczamy w odrobinie wody. Sok z pomaranczy podgrzewamy w mikrofalowce przez 1 minute. Zelatyne odciskamy z wody i mieszamy z goracym sokiem do rozpuszczenia. Pozostawiamy do wystudzenia.
Zoltka,skorke otarta z pomaranczy oraz cukier wkladamy do miski i ubijamy w goracej kapieli wodnej przez 10 minut az mieszanina bedzie gesta i spieniona. Nastepnie zdejmujemy z kapieli wodnej i ubijamy az do ostudzenia. Dodajemy sok z pomaranczy zmieszany z zelatyna oraz likier i dobrze mieszamy (ja uzylam miksera). 
W osobnych miskach ubijamy na sztywna piane bialka oraz smietane. Dodajemy do reszty skladnikow i dobrze mieszamy. Przekladamy do kieliszkow i wkladamy do lodowki az mieszanina sie zetnie. 
Na pare godzin przed podaniem przygotowujemy karmel. Cukier podgrzewamy w garnku z 2 lyzkami wody. Gdy cukier sie rozpusci, zwiekszamy gaz i gotujemy az zmieni kolor na jasno-zloty.  Dodajemy pomarancze (uwaga, karmel moze sie scukrzyc!) i mieszamy z karmelem. Odstawiamy do ostudzenia. Przed podaniemdekorujemy mus kilkoma kawalkami karmelowych pomaranczy oraz syropem powstalym se smazenia. 

Smacznego!! 

Przepis bierze udzial w akcji

Sunday, 31 January 2010

Nalesniki z twarozkiem

Nalesniki z twarozkiem to smak mojego dziecinstwa. Pamietam jak bardzo lubilam patrzec jak babcia lub mama przygotowywaly dla nas ten smakolyk. Ostatnio wracam wlasnie do smakow lat dziecinnych, wiec nie moglo zabraknac i tego specjalu. Ku mojej radosci nalesniki zasmakowaly takze mojej drugiej polowie i poprosil, abym robila je czesciej.

   Nalesniki z twarozkiem 


Nalesniki:
1,5 szklanki maki
1,5 szklanki mleka
1/2 szklanki smietany 30%
1/4 lyzeczki soli
3 jajka
4 lyzki oleju lub roztopionego masla 

Miskujemy podane skladniki do uzyskania gladkiej masy o gestosci smietany. W razie potrzeby dodac troche maki. Ciasto zostawiamy na 30 minut, aby maka dobrze wchlonela plyny.

W miedzyczasie przygotowujemy

Farsz:
0,5 kg bialego sera 
1/2 kubeczka serka homogenizowanego o smaku waniliowym
nasiona z pol laski wanilii
1/4 lyzeczki ekstraktu waniliowego (opcjonalnie)
cukier do smaku
1 jajko 
garsc rodzynek 

Rodzynki zalewamy wrzatkiem i odstawiamy na 20 minut. Ser miksujemy na gladka mase. Dodajemy cukier i serek homogenizowany i dalej ucieramy. Nastepnie dodajemy wanilie, ekstrakt waniliowy oraz jajko. Odsaczamy rodzynki i mieszamy razem z masa twarogowa.

Teraz biezemy sie za smazenie nalesnikow. Najlepiej to zrobic na teflonowej patelni, bo ta nie wymaga juz smarowania tluszczem. Patelnie rozgrzewamy i wlewamy ciasto poruszajac patelnia tak, aby masa pokryla cale jej dno. Smazymy do delikatnego zezlocenia brzegow i przewracamy na druga strone. Smazymy ok.1 minuty i gotowego nalesnika przekladamy na talerz.To samo robimy z reszta ciasta. Nalesniki nie musza byc zlote w kolorze. Nastepnie na kazdym placku rozsmarowujemy mase twarogowa i zwijamy je w rulon badz "w koperte" (brzegi nalesnika skladamy do zrodka, a nastepnie zwijamy go wzdluz w rulonik). Gotowe nalesniki ukladamy na goracej patelni i podsmazamy z dwoch stron do zezlocenia.
Gotowe nalesniki mozna posypac cukrem pudrem badz tez udekorowac bita smietana.

Smacznego!