Saturday, 6 June 2009

Jedza, pija, lulki pala... czyli grillowania czas




















Sezon grillowy uwarzam za otwarty!

Uwielbiam grillowac. I uwielbiam mieso z grilla! Dlatego postanowilam zrobic cos wyjatkowego na spotkanie z przyjaciolmi.
Tym razem postanowilismy urozmaicic troche nasze pieczenie mies i zamias wegla drzewnego uzylismy drewna. Definitywnie poprawilo to smak i zapach miesa, a unoszacy sie po okolicy zapach dymu wprawial nas w nastroj w sam raz na pieczenie mies.
Przygotowalam dwa rodzaje mies - zeberka z sosie barbecue wedlug bajaderki oraz steki marynowane w wodce z przepisu Nigelli Lawson.



Zeberka w sosie barbecue wg. bajaderki



Podaje za bajaderka

Sos:

1 szklanka brazowego cukru
1/4 szklanki sosu Worcestershire
1/3 szklanki sosu sojowego
1/4 szklanki octu winnego
1/4 szklanki sosu chili
1/2 szklanki ketchupu
2 lyzeczki ostrej musztardy
2-4 zabki posiekanego czosnku
1/2 lyzeczki granulowanej cebuli
troszke pieprzu do smaku


2 kg miesistych zeberek



Wszystkie skladniki marynaty wymieszac razem. Zeberka zawiniete w folie aluminiowa upiec do miekkosci w temperaturze 180ºC (okolo 1 1/2 godziny), mozna rowniez je ugotowac z dodatkiem sosu sojowego i czosnku. Upieczone lub ugotowane zeberka zalac przygotowana marynata i zostawic na 2 godziny w temperaturze pokojowej lub cala noc w lodowce.Grilowac czesto smarujac sosem i odwracajac, az zeberka beda gorace i przyrumienione. Tak samo postepowac z zeberkami pieczonymi w piekarniku.







Steki wolowe marynowane w wodce





Marynata:

Lyzka gruboziarnistej soli
2 lyzki ziaren pieprzu (zmielic)
3 lyzki natki pietruszki
2 lyzki swiezego tymianku
odrobina dzikiego tymianku (niekoniecznie)
3-4 zabki czosnku (starte na tarce)
80 ml wodki
60 ml oliwy z oliwek



70 dag steku wolowego




Skladniki marynaty polaczyc i dobrze wymieszac. Przygotowac steki. Zalewamy mieso zalewa i zostawiamy na minimum 3 godziny w temperaturze pokojowej lub cala noc w lodowce przykryte folia spozywcza.


Nastepnie grillujemy mieso podlewajac pozostala marynata.


** Nigella proponuje marynowac mieso 2-3 dni w lodowce, ale z mojego doswiadczenia wynika, ze zbyt dlugo marynowana wolowina staje sie zbyt krucha i gabczasta. Od siebie dodalam troche dzikiego tyymianku, poniewaz uwielbiam jego smak a rosnie u mnie na skalniaku w ilosciach hurtowych.


Przepis pochodzi z ksiazki "Feast" Nigelli Lawson (nie znam polskiego tytulu)



Smacznego!!

















Friday, 5 June 2009

Ciasto czekoladowe rozpalajace zmysly



Afrodyzjaki




Malo jest osob, na ktore nie dziala czekolada... Jako afrodyzjak dziala nie tylko jej slodycz i rozkoszna lepkosc, ale takze substancje psychoaktywne w niej zawarte. To kofeina, teobromina i fenyloetylomina (pochodna amfetaminy, udowodniono, ze mozg osoby zakochanej produkuje ta substancje) sprawiaja, ze mamy ochote na milosne uniesienia.


Juz Aztekowie uzywali jej jako afrodyzjaku. Ponoc aztecki wodz Montezuma pil 50 szklanek czekolady dziennie, aby zaspokoic 600 kochanek ze swojego haremu. Ile w tym prawdy - nie wiadomo, wiadomo jednak, ze od tysiecy lat to wlasnie czekolada rozpala zmysly.




Ciasto mocno czekoladowe






5 dag maki

80 g orzechow laskowych

paczka masla (250 gram)

250 g gorzkiej czekolady

130 gram cukru pudru

6 jajek


polewa czekoladowa








Nagrzac piekarnik do 160 stopni. Tortownice posmarowac maslem i wysypac maka. Orzechy uprazyc na suchej patelni i posiekac. Maslo rozpuscic z czekolada i wystudzic. Oddzielic zoltka od bialek. Cukier puder utrzec z zoltkami i dodac mase czekoladowa. Dodac make i orzechy i dobrze wymieszac. Bialka ubic na sztywna piane i delikatnie wmieszac do masy czekoladowej. Wlac do przygotowanej tortownicy i piec 40-50 minut. Przed wyjeciem sprawdzic czy ciasto sie upieklo (patyczek wbity w srodek ciasta po wyjeciu powinien byc suchy). Wystudzic i posmarowac polewa na wierzchu i po bokach.


Smacznego!
Ciasto jest wilgotne, czekoladowe, w sam raz do zjedzenia we dwoje :)



Chlodnik w sam raz na upal

Przeprowadzki mecza. A jeszcze bardziej meczy rozpakowywanie. Jeszcze dluga droga przede mna, aby nowy dom stal sie prawdziwym domem,ale jedno jest pewne - kuchnia jest juz moja :)

Na Cyprze upal. Toz to normalne o tej porze roku. Gdy skwar z nieba sie leje, nie mam ochoty ani na gotowanie ani na jedzenie. Szczerze mowaic moglabym zyc jedynie o wodzie, kawie i owocach. Ale co zrobic gdy glod zaczyna dawac sie we znaki? W takich chwilach najlepszy jest....chlodnik! Traf chcial, ze kilka dni temu odebralam z poczty jeden z magazynow, ktore prenumeruje. Byl tam ciekawy przepis na chlodnik i oto on:

Chlodnik z burakow i jablek




1 posiekana cebula
1 zabek czosnku
3 lyzki oliwy

40 dag burakow
3 kwasne jablka

600 ml bulionu z kury (ja dalam z warzyw)

200 ml smietany (dalam mniej)
1 peczek posiekanego koperku (dalam mniej)





Podsmazamy cebule i czosnek na oliwie w garnku o grubym dnie. Buraki myjemy, obieramy i scieramy na tarce. Wrzucamy do garnka i dusimy, mieszajac przez 5 minut. Dodajemy obrane i pokrojone w kawalki jablka, przykrywamy i dusimy przez 10 minut. Wlewamy bulion i doprowadzamy do wrzenia. Zmniejszamy ogien, gotujemy pod przykryciem 30 minut. Miksujemy i odstawiamy do calkowitego ostygniecia. Przed podaniem mieszamy smietane z koperkiem. Rozlewamy zupe do talerzy dodajac kopiata lyzke smietany.

Smacznego!

Przepis pochodzi z miesiecznika "Kuchnia" nr. 6/2009 przepis z "Kulinarnego Karnetu Tessy" Tessy Capponi-Borawskiej.

Chlodnik jest wysmienity! Bardzo orzezwiajacy. Na koniec dodalam do niego troche swiezo zmielonego pieprzy, bo czegos mi w nim brakowalo. I wlasnie pieprz uszlachetnil smak tej potrawy. Mojemu dziecku tez bardzo smakowalo, jadla cala soba...


I tym kolorowym akcentem zycze wszystkim milego dnia!