Friday, 18 December 2009

piernikowo i swiatecznie

Na Cyprze pogoda pod psem. Pada deszcz, a jak sa burze, to nie mam satelity ani internetu. Ostatnie kilka dni spedzilam na dekorowaniu pierniczkow na choinke i do swiatecznych slodkich paczek. Nie bede podawac przepisu na pierniczki, bo kazdy ma swoj ulubiony.
Nie mam zdolosci plastycznych, wiec nie sa to dziela sztuki. Wazne, ze podobaja sie mojej rodzinie, a w szczegolnosci mojej dwulatce ;)










Na ten rok mam dosc dekorowania ;)




 

Monday, 14 December 2009

Swiateczne prezenty - biscotti

 Uwielbiam okres przedswiateczny. Lubie kuchenna krzataniene, planowanie oraz ubieranie choinki.
 Jak co roku rodzina i najblizsi przyjaciele dostana ode mnie slodkie prezenty z mojej kuchni. Czy jest cos lepszego niz ciastka, pierniki i inne smakolyki upieczone przez kogos nam bliskiego?
Jestem zwolenniczka wlasnorecznie wykonanych prezentow. Male drobiazgi, ktore sa zrobione z mysla o kims szczegolnym maja dla mnie wieksze znaczenie niz najdrozsze prezenty.

Przez ostatnie kilka dni pieklam drobiazgi do slodkich paczek. W zeszlym roku po raz pierwszy zrobilam biscotti i teraz zostalam poproszona o zrobienie "tych pysznych sucharkow" :) Biscotti maja ta zalete, ze mozna je dlugo przechowywac w puszkach czy pojemnikach i nie traca na smaku.

                     Biscotti z koryntkami 



1 szklanka koryntek
2 lyzki brandy
2 1/4 szklanki maki
 1 lyzeczka proszku do pieczenia
1/2 lyzeczki bialego pieprzu (najlepiej swiezo mielonego)
po 1/2 lyzeczki zmielonych gozdzikow
                                             cynamonu 
                                                             galki muszkatalowej
                                       imbiru 
szczypta soli
3 duze jajka
3/4 szklanki cukru (ja dalam brazowy)
1 lyzeczka ekstraktu z wanilii
1 lyzka skorki otartej z cytryny i pomaranczy

Koryntki zalewamy brandy i odstawiamy na bok. Piekarnika rozgrzewamy do 180 stopni.                    Mieszamy razem make, proszek do pieczenia, soloraz przyprawy. Jajka ubijamy z cukrem do bialosci, nastepnie dodajemy ekstrakt z wanilii i otarte skorki z cytrusow. Make z przyprawamy przesiewamy i mieszamy z masa jajeczna az powstanie jednolita masa. Dodajemy koryntki z brandy i dobrze mieszamy. Duza blache wykladamy papierem do pieczeia. Mokrymi rekami formujemy z masy 2 rulony o dlugosci mniej wiecej 30 cm. Pieczemy ok. 30 minut az beda rumiane. Wyjmujemy z piekarnika i zostawiamy do wystudzenia. Temperature piekarnika zmniejszamy do 165 stopni.  Zabkowanym nozem kroimy ciasto na ukosne kromki o grubosci ok.1,5cm i ukladamy rownomiernie na blasze. Pieczemy dodatkowe 7-8 minut z kazdej strony a nastepnie studzimy na kratce.    


Biscotti figowo-pomaranczowe 

 

10 sporych fig, grubo pokrojonych
3 lyzki Grand Marnier lub innego likieru pomaranczowego
1/3 szklanki soku pomaranczowego
1/4 szklanki miodu
1 lyzka swiezo startej skorki pomaranczowej
1/2 lyzeczki ekstraktu z wanilii
2 1/4 szklanki maki
1/3 szklanki cukru
3/4 lyzeczki sody
szczypta soli

3/4 szklanki migdalow, grubo pokrojonych


Figi zalac likierem i sokiem pomaranczowym i zostawic na okolo 30 minut, odcedzic zachowujac sok. Rozgrzac piekarnik do 180ºC.
Do soku pozostalego z moczenia fig dodac miod, otarta skorke z pomaranczy i wanilie - dobrze wymieszac.W misce miksera wymieszac make, cukier, sode i sol. Dodac plynne skladniki i wymieszac, tylko do momentu az wsystkie skladniki sie polacza, dodac figi i migdaly, wymieszac. Podzielic ciasto na 2 czesci, kazda uformowac w plaski rulon 30x5cm i ulozyc na plaskiej blasze. Piec okolo 25 minut az do zrumienieia. Przestudzic przez 10 minut, obnizyc temperature piekarnika do 165ºC. Upieczone ciasto pokoric na 1 1/2cm ukosne kromeczki, ukladac z powrotem na blasze i piec 8-10 minut na kazdej stronie . Zostawic do wystygniecia na kratce.


oba przepisy podawala kilka lat temu bajaderkana forum mniama

Wednesday, 25 November 2009

Mamoosa z ziemniakow czyli szybki lunch

Czasami zdarza sie tak,ze nie mamy czasu na stanie w kuchni, bo albo czasu brak, albo zoladek domaga sie, w trybie rozkazujacym, czegos do jedzenia. W takich chwilach kuchnia indyjska jest niezastapiona. W kilka  minut mozemy miec  wspaniale, aromatyczne i  smaczne danie, ktore zachwyci nawet dwulatka.

 Wybaczcie jakosc zdjecia, ale trudno sie skupic gdy slyszy sie uporczywe "mama ama!!!"

Mamoosa z ziemniakow

50dag ziemniakow obranych i pokrojonych w kostke

olej roslinny do smazenia

1 czerwona cebula, pokrojona w cienkie polplasterki

1 czerwone chilli, pozbawione pestek i drobno posiekane (ja dalam ¼ lyzeczki suszonego, pokruszonego chilli)

1 zabek czosnki, pokrojony w cienkie plastry

1 lyzeczka kurkumy

1 lyzka curry (niezbyt ostrego)

2 pomidory, drobno pokrojone

4 jajka, rozbeltane

sok z 1 limonki

garsc posiekanej kolendry (ja nie dalam, bo nie lubie)

cieply chlebek naan

*ja dodalam jeszcze ½ lyzeczki garam masali

 

Ziemniaki  wrzucamy do wrzacej, osolonej wody i gotujemy przez 5 minut. Nastepnie odsaczamy.

Rozgrzewamy 2 lyzki oleju na patelni, dodajemy cebule, czosnek, chilli oraz kurkume i smazymy przez 8-10 minut (ja smazylam krocej). Nastepnie dodajemy ziemniaki, curry i pomidory (oraz garam masale), przykrywamy i gotujemy przez 5 minut. Nastepnie calosc zalewamy rozbeltanymi jajkami i mieszamy az sie zetna. Doprawiamy sola i pieprzem. Posypujemy kolendra, skrapiamy sokiem z limonki i serwujemy z chlebkiem naan.

 

Smacznego!!

 Przepis pochodzi z czasopisma "Good Food" wydanie wrzesniowe 2009.

Tuesday, 20 October 2009

quinoa w dwoch odslonach


Niedawno, przechadzajac sie po moim ulubionych sklepie, znalazlam ziarna quinoa. Kiedys cos o nich slyszalam, ale nie mialam pojecia jak je przygotowac. Najpierw znalazlam garsc informacji o tym, ze quinoa jest bardzo zdrowa. Zawiera duzo bialka oraz witamin i mineralow. Bardzo ucieszyl mnie fakt, ze jest bogata w kwas foliowy, ktory jest zalecany dla kobiet starajacych sie o potomstwo oraz dla tych, ktore sie juz malenstwa spodziewaja. Nie zawiera glutenu, dlatego polecana jest dla osob na diecie bezglutenowej.
 Rozmawiajac z Bea dowiedzialam sie, ze oprocz popularnych bialych ziarenek istnieje jeszcze odmiana czerwona i czarna. Mam nadzieje znalezc oba rodzaje podczas moich wakacji.

Odkad rozpoczelam drugi trymestr,wieczorne, a takze nocne podjadanie nie jest mi niestety obce. Dlatego tez zawsze staram sie miec w lodowce cos zdrowego i lekkiego. Najczesciej sa to wlasnie przerozne salatki. Ostatnio szukajac przepisow z wykorzystaniem quinoa, w oko wpadly mi dwie propozycje z czasopisma "Good Food".

       Salatka z quinoa z soczewica i serem feta


100g quinoa
100g ugotowanej soczewicy (lub pol puszki)
50g fety
1 szalotka lub 1/2 nieduzej cebuli *
odrobina oliwy z oliwek 
szczypiorek
1/2 ogorka
sok z pol cytryny
1/2 lyzki octu winnego

 Quinoa gotujemy we wrzatku ok. 10-15 minut (mozna dodac 1/2 kostki rosolowej), studzimy. Szalotke drobno kroimy i podsmazamy na odrobinie oliwy z oliwek, studzimy. Ogorka obieramy, kroimy w kostke. Nastepnie mieszamy wszystkie skladniki razem 


zamiast normalnej cebuli dodalam taka cebulke i juz nie podsmazalam.  Oliwe dodalam do salatki


Salatka z quinoa z pestkami granata 


150g quinoa
1 owoc granatu
75g orzechow piniowych
posiekana pietruszka (lub kolendra jak ktos lubi)
posiekana mieta
3 lyzki oliwy z oliwek
sok z 1 cytryny


Quinoa gotujemy we wrzatku przez 10-15 minut. Ja dla smaka dodalam pol kostki bulionu warzywnego (bio bez konserwantow). Studziny. W miedzyczasie obiearamy granata i pestki wrzucamy do miski. Na suchej patelni prazymy orzeszki i studzimy. Nastepnie mieszamy wszystkie skladniki razem.
 

Smacznego!!

Monday, 19 October 2009

kapusta na szybko czyli smaczny stir-fry

Święto Kapusty

Dzisiaj konczy sie Swieto Kapusty zaproponowane przez Pele. Juz myslalam, ze nie dam rady wziac udzialu,ale jednak sie mylilam. Czasami zrzadzenia losu okazuja sie calkiem przychylne naszym planom, chodz poczatkowo wyglada to zupelnie inaczej. Tak tez bylo i tym razem. Mialam przygotowane cos innego na dzisiejszy dzien, ale moje zarloki zjadly mi jeden z wazniejszych skladnikow. Na szybko musialam zmienic plan gry i w ten sposob powstal dzisiejszy obiad.
Przepis na ten stir-fry znalazlam tutaj i od razu zachwycil mnie skladnikami. Jest w nim wszysko, co lubie: suszona zurawina, czosnek, ocet balsamiczny... Koncowy efekt przeszedl moje najsmielsze oczekiwania i... szybko zrobilam wiecej na jutro :)

Stir-fry z kapusty, czosnku, 
suszonych zurawin i balsamico



3 szklanki grubo poszatkowanej kapusty
2 zabki czosnku
2 lyzki suszonych zurawin (ja dalam 5, bo je uwielbiam)
1-2 lyzki octu balsamicznego
1 lyzka oliwy
sol i swiezo zmielony pieprz

Czosnek kroimy u plasterki i podsmazamy w woku lub patelni o grubym dnie, az bedzie zlocisty, ale nie spalony. Wylawiamy go i odstawiamy na bok. Do oliwy dodajemy kapuste, lekko solimy, aby puscila sok i smazyly ok. 4-5 minut az zmieknie,ale nadal bedzie chrupiaca. Dodajemy zurawiny i ocet balsamiczny (ilosc octu zalezna jest od naszego upodobania, im wiecej, tym bardziej cierpka bedzie kapusta) oraz podsmazony czosnek. Chile podsmazamy mieszajac. Doprawiamy sola i duza iloscia czarnego pieprzu.   

Podalam z kotletami z ziemniakow,jablek i sera halloumi.

Smacznego!! 

Saturday, 17 October 2009

Yes, we bake - World Bread Day 2009

world bread day 2009 - yes we bake.(last day of sumbission october 17)

I can't belive it was a year already! Today we celebrate World Bread Day. It is great way to show, that bread baking is not so hard as lots of people think. I still remember my mother saying that at home I will never bake real bread. She was so wrong! At least she admited it and she asks me to bake something for her, every now and then.
This day is a great opportunity to learn something new too.  I remember last year's round up and lots of different recipes which I wanted to try. And I know this year I won't be disappointed :)


For this year I decided to prepare healthy, full of fiber bread. Since I'm pregnant I need to eat healthy, so this bread was a perfect choice. Plus it has everything I like :) 


       Cracked wheat and 
        hazelnut bread 


1/2 cup cracked wheat
1/4 cup boiling water
2 packages active dry yeast
2 cups lukewarm water
1/4 cup honey
1/4 cup softened butter (55 gram)
2 teaspoons salt
3 1/2 cup unbleached white flour
2 1/2 cup whole wheat flour
3/4 cup chopped toasted hazelnuts

Pour boiling water over 1/2 cup cracked wheat. Let stand for about three minutes. Drain and press out excess water. Sprinkle yeast, in a bowl of lukewarm water and honey. Let stand until foamy, about three minutes. Add butter, salt, and two cups of the white flour. With electric mixer or by hand, beat until the consistency of thick cake batter, about two minutes. Gradually mix in remaining flours 1/2 a cup at a time and soaked cracked wheat. With heavy duty mixer, or by hand, knead until dough is smooth and elastic, about 8 minutes by hand. Place in greased bowl, turn to coat the entire ball, cover with a damp cloth or plastic wrap, and let rise until double in bulk, about 45 minute. Punch down and turn out onto lightly floured surface. Sprinkle dough with ½ cup hazelnuts. Gently knead the nuts into the dough. Divide dough into two pieces. Form the dough into two discs that are about eight inches in diameter and one inch thick. Place on greased baking sheets. Cover with oiled plastic wrap, and let rise until a slight indentation remains when lightly pressed with fingertips, about 45 minutes. Shortly before baking time, position a baking rack in the center of the oven and heat the oven to 375 degrees. Brush the tops of the loaves with Egg Yolk Glaze and sprinkle with remaining cracked wheat and hazelnuts. Bake on the center rack of a 375F (190C)-degree oven for about 30 to 35 minutes. Cool on rack. 

Enjoy!! 
















*My small changes 
- I used only one sachet of bread baking yeast 
- I used bulghur wheat instead of cracked wheat
- I didn't drain the wheat (I didn't have to)
- I put all bulghur to the dough
- I used 1 cup less flour 
- I made 1 big loaf instead of 2 small ones
- I didn't sprinkle my loaf with bulghur 
- I had to bake it 10 minutes longer 





Original recipe can be found here  
------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------  In Polish
 -----------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------
 Nie moge uwierzyc, ze to juz rok! Dzisiaj obchodzimy Swiatowy Dzien Chleba. Dzieki akcji Zorry po raz czwarty mozemy wspolnie piec chleb w naszych domach. Jest to wspanialy sposob na pokazanie, ze w domu mozna upiec smaczny bochenek. Nadal pamietam slowa mojej mamy, ktora powtarzala, ze w domu nie da sie upiec dobrego chleba. Mylila sie! Ale przynajmniej przyznala sie do bledu i teraz od czasu do czasu sama prosi, aby upiec jej jakies smaczne pieczywo.
Pamietam moje zaskoczenie w zeszlym roku, gdy zobaczylam ilu blogowiczow z calego swiata wlaczylo sie do wspolnej zabawy! A ile smakowitych przepisow mozna bylo znalezc w podsumowaniu!  Wiem, ze i w tym roku nie bede zawiedziona :)

Na dzisiaj przygotowalam chleb, ktory jest bogaty w blonnik. Jako ciezarna musze zadbac o diete i ten chleb wydal mi sie niezwykle smaczny. Nie pomylilam sie!  

 Chleb z lamana pszenica 
 i orzechami laskowymi 


1/2 szklanki lamanej pszenicy
1/4 szklanki wrzatku
2 opakowania suchych drozdzy 
2 szklanki cieplej wody
1/4 szklanki  miodu
1/4 szklanki miekkiego masla (55 gram)
2 lyzeczki soli
3 1/2 szklanki maki pszennej (ja dalam chlebowa)
2 1/2 szklanki maki pszennej  razowej  
3/4 szklanki uprazonych i posiekanych orzechow laskowych 

Pszenice zalewamy wrzatkiem i zostawiamy na 3 minuty. Odsaczamy i odciskamy. W duzej misce mieszamy drozdze z miodem i 2 szklankami cieplej wody. Zostawiamy do momentu az zacznie sie pienic. Nastepnie dodajemy 2 szklanki bialej maki, sol oraz maslo. Mieszamy reka lub mikserem az bedzie mialo konsystencje gestego ciasta, ok. 2 minut. Nastepnie dodajemy po pol szklanki reszte maki oraz 1/2 szklanki pszenicy i wyrabiamy recznie lub mikserem az ciasto bedzie gladkie i elastyczne. Przekladamy do naoliwionej miski, obracamy i przykrywamy folia spozywcza lub wilgotna sciereczka i zostawiamy na 45 minut lub do podwojenia objetosci. 
Odgazowujemy, przekladamy na lekko omaczony blat, dodajemy 1/2 szklanki orzechow i delikatnie wyrabiamy az orzechy polacza sie z ciastem. Dzielimy mase na 2 czesci, formujemy bochenki o srednicy 20 cm i wysokie na 2,5cm, przykrywamy naoliwiona folia i zostawiamy do wyrosniecia, az lekko nacisniety bochenek bedzie wracal do pierwotnego ksztaltu. Powinno to zajac ok. 45minut. W miedzy czasie nagrzewamy piekarnik do 190C. Wierzch wyrosnietego bochenka smarujemy roztrzepanym zoltkiem, posypujemy reszta orzechow i pszenicy, wkladamy do piekarnika i pieczemy 30-35 minut. Studzimy na kratce.

Smacznego!!

Moje uwagi:  
- uzylam tylko jedej saszetki "drozdzy do wypieku chleba"

- zamiast pszenicy dodalam bulghur
- nie odcedzalam pszenicy, nie mialam z czego ;)
- wgniotlam caly bulghur do chleba
- uzylam 1 szklanki maki mniej
- zrobilam jeden duzy bochenek
- nie posypalam bochenka bulghurem
- pieklam 10minut dluzej

Oryginalny przepis znajdziemy tutaj, tlumaczenie moje.

Thursday, 15 October 2009

Buraczkowe risotto


Różowy tydzień-baner




Nadal trwa Rozowy Tydzien. Szczesliwym trafem zlozylo sie, ze dzisiaj rozpoczyna sie jeszcze jedna akcja propagujaca kuchnie wegetarianska. Warto zwrocic, uwage, ze badaniada donosza, ze odpowiednia dieta jestbardzo wazna w profilaktyce nowotworowej. Duza ilosc warzyw, owocow i blonnika w naszej diecie pomaga nam w walce z rakiem, ale takze w lepszym samopoczuciu. Zwrocmy tym samym uwage na to, co jemy. Pamietajmy o warzywach, owocach, rybach i produktach pelnoziarnistych.

Na dzisiaj zaplanowalam risotto z buraczkow. Przepis znalazlam juz jakis czas temu i mialam ochote go wyprobowac. Napotkalam tym samym wiele przeszkod (np.brak ryzu w moim ulubionym sklepie...), ale w koncu udalo mi sie ugotowac ta potrawe i wszystkim smakowala.

Buraczkowe risotto


500g burakow
2 lyzki oliwy z oliwek
troche masla
1 cebula, drobno posiekana
1 zabek czosnku, drobno posiekany
250g ryzu risotto
150ml bialego wina
700ml goracego wywaru warzywnego
garsc startego parmezanu (u mnie cheddar)
4 lyzki gestej, kwasnej smietany
koperek

Piekarnik rozgrzewamy do 180 stopni. Buraczki obieramy i kroimy na duze kawalki. Skrapiamy 1 lyzka oliwy, solimy do smaku i pieczemy przez 1 godzine.
W miedzyczasie rozgrzewamy reszte oliwy oraz maslo i podsmazamy cebule z czosnkiem przez 3-5 minut lub az beda polprzezroczyste. Dodajemy ryz i mieszamy az wszystkie ziarenka pokryja sie warstwa tluszczu. Wlewamy wino,mieszamy i gotujemy przez 5 minut na malym ogniu.
Mieszamy,wlewamy wywar,mieszamy jeszcze raz,przelewamy do naczynia zaroodpornego z pokrywka i wstawiamy do piekarnika na 15-20 minut.
Buraczki wyjmujemy z piekarnika, 1/4 z nich miksujemy, reszte kroimy w drobna kostke. Gdy ryz jest gotowy,wyjmujemy z piekarnika, mieszamy z wiekszoscia parmezanu i buraczkami. Podajemy posypane parmezanem i kleksem smietany i posypane koperkiem.

Smacznego!!

Moje uwagi
* zamiast wina dodalam wody z cytryna
* w oryginalnym przepisie do przygotowania risotto uzywaja patelni zaroodpornej i wstawiaja ja do piekarnka, ja nie posiadam
* po 15 minutach w piekarniku risotto nie bylo gotowe, dopiekalam jeszcze 7 minut bez przykrycia,mieszajac od czasu do czasu
* radze dodac troche pieprzu do smaku

Tuesday, 13 October 2009

deser z tapioki z granatami

Różowy tydzień-baner

Trwa Rozowy Tydzien. Dzieki akcji szarlotka, zwracamy uwage czytelnikow na problem zwiazany z nowotworami piersi. Pamietajmy, ze samobadanie nie trwa wiecej niz kilka minut, a poswiecony mu czas raz w miesiacu moze uratowac nasze zycie. Pamietajmy, ze narazone sa wszystkie kobiety, nie tylko te z grupy ryzyka. Poprosmy naszego lekarza, aby nauczyl nas badac piersi. Zwrocmy tez uwage czy najblizsze nam kobiety wykonuja mammografie. Mimo,zeto badanie jest srednioprzyjemne, to pozwala wykryc zmiany nowotworowe we wczesnych stadiach.

A dzisiaj, w zwiazku z Rozowym Tygodniem, rozowy deser z tapioki z granatami. Tapioke kupilam juz jakis czas temu nie wiedzac zupelnie "czym to sie je". Ot, ciekawosc wygrala ze zdrowym rozsadkiem i w ten sposob stalam sie szczesliwa posiadaczka "dziwnych bialych kuleczek". Przepis na dzisiejszy deser znalazlam tutaj. Tlumaczenie moje.

Deser z tapioki z granatami

3 granaty
3 lyzki tapioki
odrobina wody
grenadina
cukier do smaku

Granaty obieramy i usuwamy pestki. Wkladamy je do malaksera z odrobina wody (ja pominelam wode) i chwile mielimy. Nastepnie odcedzamy sok przez sito. Do soku dodajemy troche grenadiny, dla poprawienia koloru i smaku. Soku ma byc 2 szklanki, jezeli jest mniej to dolewamy wody. Dosladzamy do smaku i przelewamy do rondelka. Wsypujemy tapioke i zostawiamy na 5 minut. Nastepnie doprowadzamy do wrzenia mieszajac i gotujemy mieszajac od czasu do czasu, az tapioka bedzie polprzezroczysta. Przelewamy do salaterek, studzimy i wkladamy do lodowki.

Smacznego!!

Monday, 12 October 2009

zielony makaron czyli szybki lunch


Dzisiaj rozpoczyna sie Rozowy Tydzien. Akcja kulinarna zaproponowana przez szarlotka ma na celu zwrocenie uwagi na profilaktyke w walce z rakiem piersi. Tym samym z mojej strony zachecam wszystkie blogowiczki i czytajace do przebadania sie za darmo w ramach tej akcji a takze do pobrania materialow edukacyjnych. Meska widownie zachecam do rozmow na ten temat ze swoimi partnerkami czy kolezankami. Pokazmy tym samym, ze profilaktyka, a takze edukacja w temacie nowotworow piersi nie jest nam obca. Nie bojmy sie rozmawiac!

Na dzisiaj planowalam zupelnie inny obiad, pasujacy do barw kampanii, ale niestety los pokrzyzowal mi plany. Tym samym kolor dzisiejszego posilku to zielony :D Potrzebowalam szybkiego lunchu "w miedzyczasie", a nie chcialam jesc kolejnej kanapki czy fastfooda.

Zielony makaron

maly peczek szczypiorku (lub pol duzego)
100g mrozonego zielonego groszku
3 lyzki pesto
3 lyzki creme fraiche
odrobina wody
lyzka oliwy z oliwek
200g makaronu

Makaron gotujemy w osolonej wodzie.
Szczypiorek siekamy. Na patelni rozgrzewamy oliwe i dodajemy szczypiorek. Trzymamy na gazie ok, 2 minut, az zmieknie. Nastepnie dodajemy groszek, pesto oraz odrobine wody. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy ok. 5 minut. Dodajemy creme fraiche, mieszamy i chwile podgrzewamy. Na koncu dodajemy makaron i dokladnie mieszamy.

Smacznego!








Ps. Po raz pierwszy moje dziecko poprosilo o dokladke. I to dwa razy!

Saturday, 10 October 2009

figi i festiwal kuchni zydowskiej

Co by tu zrobic slodkiego, gdy w domu brak maki a i lenistwo dopada? Moja odpowiedzia na to pytanie sa placuszki figowe Abigail z ksiazeczki "Cymes&Kugiel". Przyznam, ze sa dosc czasochlonne, ale nie pracochlonne, bo przez wiekszosc czasu "robia sie same".


Placuszki figowe Abigail

20 suszonych fig

20 g orzechow wloskich

lyzeczka cynamonu

maslo do posmarowania blachy


Figi zalewamy ciepla woda i zostawiamy na 2-3 godziny. Orzechy prazymy na suchej patelni i mielimyw malakserze. Figi drobno kroimy (ja wrzucilam do malaksera), mieszamy z cynamonem i orzechamy. Piec nagrzewamy do 110C. Lyzka nabieramy mase, formujemy placuszki i ukladamy na wysmarowanej maslem blasze. Pieczemy przez 2-3 godziny.








Uwaga: Podczas pieczenia unosi sie niebianski zapach i naprawde trudno wytrzymac az beda gotowe ;)


Friday, 9 October 2009

Ekonomicznegotowanie czyli wariacje na temat

Ostatnio poszukuje przepisow, ktore sa latwe w przygotowaniu,mozna je zamrozic oraz smakuja wysmienicie.

Niedawno odkrylam czasopismo „Good Food" i jestem nim zachwycona. Przepisy tam zawarte sa w wiekszosci proste do wykonania i naprawde smaczne. 


Na pierwszy ogien poszedl przepis z artykulu „Be a canny cook",w ktorym szef kuchni Paul Merrett oraz Allegra McEvedy przedstawiaja jeden podstawowy przepis i trzy jego wariacje. Na poczatek postanowilam sprobowac Chilli con carne. Przygotowanie przepisu podstawowego jest dosc czasochlonne, dlatego zrobilam to dzien wczesniej.


 Przepis podstawowy na mieso mielone


3 lyzki oleju roslinnego

3 cebule,drobno posiekane

6 zabkow czosnku,drobno posiekanych

1 lyzeczka tymianku

1 lyzeczka rozmarynu

1 kg miesa mielonego

puszka (400 g) siekanych pomidorow

1 lyzka sosu Worcestershire

3 kostki rosolowe, wolowe (ja dalam warzywne, organiczne, bez konserwantow z mala zawartoscia soli)

 

W  duzej patelni rozgrzewamy polowe oleju i dodajemy cebule,czosnek oraz ziola. Smazymy na duzym ogniu do delikatnego zezlocenia. Gdy sa juz miekkie, wylaczamy gaz i odstawiamy patelnie na bok – niedlugo znow nam sie przyda.

W drugiej patelni rozgrzewamy odrobine pozostalego oleju i smazymy mieso mielone. Najlepiej jest to zrobic w porcjach, poniewaz przepelniona patelnia straci swoja temperature i mieso zacznie nam sie gotowac. Naszym celem jest delikatne zezlocenie miesa,poniewaz pozniej nasze potrawy beda bardziej aromatyczne i smaczniejsze. Gdy dana partia miesa sie zezloci, wkladamy ja na patelnie z cebula.Postepujemy  tak az do przesmazenia calego miesa.

Nastepnie patelnie z miesem stawiamy na sredni gaz, dodajemy pomidory i dobrze mieszamy. Nastepnie doprawiamy sosem Worcestershire . Zagotowujemy litr wody i  rozpuszczamy kostki rosolowe. Powstalym rosolem zalewamy mieso i pozwalamy pogotowac sie na srednim ogniu, bez przykrycia, okolo godziny. Po tym czasie spora czesc plynu powinna odparowac, alemieszanina nadal powinna byc mocno wilgotna. Teraz nasze mieso jest gotowe do dalszejobrobki.

Na tym etapie dzielimy mieso na 3 rowne czesci, ktor beda nam sluzyly do naszych „wariacji". Pozostawilam 1/3 miesa w lodowcena nastepny dzien, pozostale 2 czesci w osobnych woreczkach wlozylam do zamrazalnika na pozniej.

 

 

 

Na drugi dzien ugotowalam Chilli con carne, jedna z „wariacji" zaproponowanych przez naszych szefow kuchni. Niestety wedzona papryke musialam zastapic normalna papryka w proszku,dodalam troche mniej grzybow i dalam tylko jedna papryczke chilli, poniewaz obiad obiad mialo jesc moje dwuletnie dziecko, wiec przesadzic nie moglam. Powiem wam, ze strasznie jej smakowalo J A mnie smakowalo jeszcze bardziej na drugi dzien.

 

 

Chilli con carne

  • 2 lyzki oleju roslinnego
  • 1 cebula, drobno pokrojona
  • 2 zabki czosnku,drobno pokrojone
  • 1 lyzeczka cuminu (nie mam pojecia jak ta przyprawa nazywa sie po polsku, kmin??)
  • 1 lyzeczka zmielonych ziaren kolendry (ja dalam pokruszonych)
  • 1 lyzeczka chilli w proszku
  • 1 lyzeczka wedzonej papryki w proszku
  • 350 ml czerwonego wina
  • puszka (400g) posiekanych pomidorow
  • spory „chlust"sosu Worcestershire (dalam dwa :D )
  • 2 papryczki chilli, pozbawione ziaren i drobno posiekane
  • porcja naszego miesa mielonego
  •  ok. 250 g posiekanych pieczarek
  •  puszka czerwonej fasoli
  •  1 kostka rosolowa rozpuszczona w szklance wody (250ml)

  • do podania 300 g ryzu basmati lub innego dlugoziarnistego,

                                                                                   4 cieple tortille, kubek kwasnej smietany, starty cheddar 

                                                                                   oraz awokado pokrojone w kostke (my zjedlismy z kromka chleba)


 

Rozgrzac olej w duzej patelni z grubym dnem. Wrzucic cebule i czosnek i smazyc do lekkiego zezlocenia. Wmieszac wszystkie przyprawy, dodac czerwonewino i  gotowac az polowa plynu wyparuje.

Nastepnie dodajemy pomidory, sos Worcestershire i posiekane chilli i pozwalamy im pogotowac sie przez kilka minut. Nastepnie dodajemy mieso,pieczarki, fasole oraz rosol i gotujemy ok. 45 minut bez przykrycia az sos zgestnieje.

I gotowe!

Mozna tez ta potrawe zamrozic J

 

Smacznego!!

 

Monday, 5 October 2009

Gigantes plaki czyli odrobina greckiego slonca

Dawno mnie nie bylo, ale przyznam sie szczerze,ze przez ostatnie 13 tygodni nie gotowalam. Spodziewam sie kolejnego malenstwa i niedogodnosci zwiazane z ciaza nie pozwolily mi na pichcenie w kuchni. Od niedawna czuje sie juz dobrze, a to oznacza automatyczny powrot do garnkow :)


  Lubie warzywa straczkowe w kazdej postaci, ale najbardziej cenie soczewice i  fasole „Jas". Bardzo podoba mi sie w jaki sposob Grecy, ale rowniez Cypryjczycy przygotowuja smaczny i pozywny posilek z fasoli.

Gigantes plaki oznacza po prostu „ogromna fasola pieczona w piecu". Jest to danie pelne slonca i jestem pewna, ze zima bedzie wspanialym przypomnieniem beztroskich chwil spedzonych na wakacjach.

 

Gigantes plaki

400g fasoli „Jas" namoczonej przez noc

3 lyzki oliwy z oliwek

1 cebula.drobno posiekana

2 zabki czosnku , drobno posiekane

2 lyzki koncentratu pomidorowego

 800g pomidorow, obranych ze skorki i pokrojonych na duze kawalki

1 lyzeczka cukru

1 lyzeczka oregano

Szczypta cynamonu

2 lyzki posiekanej pietruszki plus wiecej do   przybrania

 

Namoczona fasole odcedzamy,pluczemy i gotujemy az bedzie prawie miekka (nie moze sie rozlatywac). Odcedzamy i odstawiamy na bok.

Piekarnik nagrzewamy do 180°C (160°C jezeli uzywamy termoobiegu).

Napatelni rozgrzewamy oliwe, dodajemy cebule i czosnek i smazymy az beda miekkie, ale nie moga sie zezlocic. Dodajemy koncentrat pomidorowy i gotujemy przez kolejna minute. Nastepnie dodajemy pomidory, przyprawy oraz pietruszke i gotujemy przez kolejne 2-3 minuty.  Doprawiamy sola i pieprzem i dodajemy fasole. Calosc przekladamy do duzego zaroodpornego naczynia i pieczemy przez ok. 1 godzine nie mieszajac w miedzyczasie. Gdy fasola jest gotowa, wyjmujemy z piekarnika studzimy. Nastepnie posypujemy pietruszka, polewamy odrobina oliwy z oliwek i serwujemy.

 

Smacznego!!

Saturday, 6 June 2009

Jedza, pija, lulki pala... czyli grillowania czas




















Sezon grillowy uwarzam za otwarty!

Uwielbiam grillowac. I uwielbiam mieso z grilla! Dlatego postanowilam zrobic cos wyjatkowego na spotkanie z przyjaciolmi.
Tym razem postanowilismy urozmaicic troche nasze pieczenie mies i zamias wegla drzewnego uzylismy drewna. Definitywnie poprawilo to smak i zapach miesa, a unoszacy sie po okolicy zapach dymu wprawial nas w nastroj w sam raz na pieczenie mies.
Przygotowalam dwa rodzaje mies - zeberka z sosie barbecue wedlug bajaderki oraz steki marynowane w wodce z przepisu Nigelli Lawson.



Zeberka w sosie barbecue wg. bajaderki



Podaje za bajaderka

Sos:

1 szklanka brazowego cukru
1/4 szklanki sosu Worcestershire
1/3 szklanki sosu sojowego
1/4 szklanki octu winnego
1/4 szklanki sosu chili
1/2 szklanki ketchupu
2 lyzeczki ostrej musztardy
2-4 zabki posiekanego czosnku
1/2 lyzeczki granulowanej cebuli
troszke pieprzu do smaku


2 kg miesistych zeberek



Wszystkie skladniki marynaty wymieszac razem. Zeberka zawiniete w folie aluminiowa upiec do miekkosci w temperaturze 180ºC (okolo 1 1/2 godziny), mozna rowniez je ugotowac z dodatkiem sosu sojowego i czosnku. Upieczone lub ugotowane zeberka zalac przygotowana marynata i zostawic na 2 godziny w temperaturze pokojowej lub cala noc w lodowce.Grilowac czesto smarujac sosem i odwracajac, az zeberka beda gorace i przyrumienione. Tak samo postepowac z zeberkami pieczonymi w piekarniku.







Steki wolowe marynowane w wodce





Marynata:

Lyzka gruboziarnistej soli
2 lyzki ziaren pieprzu (zmielic)
3 lyzki natki pietruszki
2 lyzki swiezego tymianku
odrobina dzikiego tymianku (niekoniecznie)
3-4 zabki czosnku (starte na tarce)
80 ml wodki
60 ml oliwy z oliwek



70 dag steku wolowego




Skladniki marynaty polaczyc i dobrze wymieszac. Przygotowac steki. Zalewamy mieso zalewa i zostawiamy na minimum 3 godziny w temperaturze pokojowej lub cala noc w lodowce przykryte folia spozywcza.


Nastepnie grillujemy mieso podlewajac pozostala marynata.


** Nigella proponuje marynowac mieso 2-3 dni w lodowce, ale z mojego doswiadczenia wynika, ze zbyt dlugo marynowana wolowina staje sie zbyt krucha i gabczasta. Od siebie dodalam troche dzikiego tyymianku, poniewaz uwielbiam jego smak a rosnie u mnie na skalniaku w ilosciach hurtowych.


Przepis pochodzi z ksiazki "Feast" Nigelli Lawson (nie znam polskiego tytulu)



Smacznego!!

















Friday, 5 June 2009

Ciasto czekoladowe rozpalajace zmysly



Afrodyzjaki




Malo jest osob, na ktore nie dziala czekolada... Jako afrodyzjak dziala nie tylko jej slodycz i rozkoszna lepkosc, ale takze substancje psychoaktywne w niej zawarte. To kofeina, teobromina i fenyloetylomina (pochodna amfetaminy, udowodniono, ze mozg osoby zakochanej produkuje ta substancje) sprawiaja, ze mamy ochote na milosne uniesienia.


Juz Aztekowie uzywali jej jako afrodyzjaku. Ponoc aztecki wodz Montezuma pil 50 szklanek czekolady dziennie, aby zaspokoic 600 kochanek ze swojego haremu. Ile w tym prawdy - nie wiadomo, wiadomo jednak, ze od tysiecy lat to wlasnie czekolada rozpala zmysly.




Ciasto mocno czekoladowe






5 dag maki

80 g orzechow laskowych

paczka masla (250 gram)

250 g gorzkiej czekolady

130 gram cukru pudru

6 jajek


polewa czekoladowa








Nagrzac piekarnik do 160 stopni. Tortownice posmarowac maslem i wysypac maka. Orzechy uprazyc na suchej patelni i posiekac. Maslo rozpuscic z czekolada i wystudzic. Oddzielic zoltka od bialek. Cukier puder utrzec z zoltkami i dodac mase czekoladowa. Dodac make i orzechy i dobrze wymieszac. Bialka ubic na sztywna piane i delikatnie wmieszac do masy czekoladowej. Wlac do przygotowanej tortownicy i piec 40-50 minut. Przed wyjeciem sprawdzic czy ciasto sie upieklo (patyczek wbity w srodek ciasta po wyjeciu powinien byc suchy). Wystudzic i posmarowac polewa na wierzchu i po bokach.


Smacznego!
Ciasto jest wilgotne, czekoladowe, w sam raz do zjedzenia we dwoje :)



Chlodnik w sam raz na upal

Przeprowadzki mecza. A jeszcze bardziej meczy rozpakowywanie. Jeszcze dluga droga przede mna, aby nowy dom stal sie prawdziwym domem,ale jedno jest pewne - kuchnia jest juz moja :)

Na Cyprze upal. Toz to normalne o tej porze roku. Gdy skwar z nieba sie leje, nie mam ochoty ani na gotowanie ani na jedzenie. Szczerze mowaic moglabym zyc jedynie o wodzie, kawie i owocach. Ale co zrobic gdy glod zaczyna dawac sie we znaki? W takich chwilach najlepszy jest....chlodnik! Traf chcial, ze kilka dni temu odebralam z poczty jeden z magazynow, ktore prenumeruje. Byl tam ciekawy przepis na chlodnik i oto on:

Chlodnik z burakow i jablek




1 posiekana cebula
1 zabek czosnku
3 lyzki oliwy

40 dag burakow
3 kwasne jablka

600 ml bulionu z kury (ja dalam z warzyw)

200 ml smietany (dalam mniej)
1 peczek posiekanego koperku (dalam mniej)





Podsmazamy cebule i czosnek na oliwie w garnku o grubym dnie. Buraki myjemy, obieramy i scieramy na tarce. Wrzucamy do garnka i dusimy, mieszajac przez 5 minut. Dodajemy obrane i pokrojone w kawalki jablka, przykrywamy i dusimy przez 10 minut. Wlewamy bulion i doprowadzamy do wrzenia. Zmniejszamy ogien, gotujemy pod przykryciem 30 minut. Miksujemy i odstawiamy do calkowitego ostygniecia. Przed podaniem mieszamy smietane z koperkiem. Rozlewamy zupe do talerzy dodajac kopiata lyzke smietany.

Smacznego!

Przepis pochodzi z miesiecznika "Kuchnia" nr. 6/2009 przepis z "Kulinarnego Karnetu Tessy" Tessy Capponi-Borawskiej.

Chlodnik jest wysmienity! Bardzo orzezwiajacy. Na koniec dodalam do niego troche swiezo zmielonego pieprzy, bo czegos mi w nim brakowalo. I wlasnie pieprz uszlachetnil smak tej potrawy. Mojemu dziecku tez bardzo smakowalo, jadla cala soba...


I tym kolorowym akcentem zycze wszystkim milego dnia!

Monday, 23 March 2009

info




Niestety musze zniknac na jakis czas. Jestem w trakcie przeprowadzki a w nowym domku narazie nie mam internetu. Mam nadzieje, ze szybko do was wroce :)


Sunday, 15 March 2009

Weekendowa Piekarnia odslona 23-cia

W tym tygodniu gospodynia Weekendowej Piekarni jest Zawszepolka , ktora wybrala dla nas specjalny chleb z przepisu Dana Leparda. Jak to czesto u naszej gospodyni bywa, wyzwanie bylo wyskokowe i niezwykle smaczne.
Przyznam sie, ze mialam z tym chlebem kilka problemow natury osobistej. Przepis jest genialny, moja pamiec niestety nie. Wczoraj wieczorem okazalo sie, ze nie mam suszonych fig. Co by tu zrobic? Szybko zasiegnelam opinii i za rada Margot postanowilam uzyc suszonych sliwek. Oczywiscie i tutaj natknelam sie na problemy, bo okazalo sie, ze sliwek tez mam malo :D W tym momencie stracilam nadzieje, na wykonanie tego chlebka. W ostatniej chwili znalazlam paczke suszonych daktyli i to one w towarzystwie sliwek zamieszkaly w chlebku. W smaku nasz pechowiec jest delikatnie slodki z orzechowa nuta. Jest to dla mnie wypiek, do ktorego bede powracac niejednokrotnie, bo po prostu warto.
Pieklam pieczywo z polowy porcji, jako,ze mam jeszcze pol bochenka innego chlebka.

Przepis podaje za Zawszepolka.

Chleb na czerwonym winie z orzechami piniowymi i figami





Pasta orzechowo-figowa (waga po namoczeniu i odsaczeniu - 350g)

250g czerwonego wina (autor nie okresla jakiego, ja mysle ze dobrze byloby uzyc wytrawnego)
100g orzeszkow piniowych

200g suszonych fig, pokrojonych w osemki *

Ciasto wlasciwe
250g pszennej maki chlebowej (50%)*
*
250g pszennej maki chlebowej razowej (50%)**
1,5 lyzeczki soli
260g wina i wody (nalezy zuzyc cale wino, ktore zostanie nam po odsaczeniu fig i orzeszkow piniowych oraz dodac tyle wody by razem bylo 260g) (52%)

1,25 lyzeczki swiezych, pokruszonych drozdzy (1%) (czyli bedzie jakies 0,5 lyzeczki drozdzy suszonych i niepelne 0,5 drozdzy instant)
150g pszennego zakwasu (30%)
350g odsaczonych fig i orzeszkow piniowych

W rondlu umieszczamy pokrojone figi, orzeszki piniowe i wino. Doprowadzamy do wrzenia i gotujemy ok. 1 minute. Zdejmujemy z palnika, przykrywamy i zostawiamy na noc w temperaturze pokojowej mieszajac jeden raz przed pojsciem spac.
Na drugi dzien odcedzamy i zachowujemy cale wino. Dodajemy do niego tyle wody, by caly plyn dal nam 260g.


W duzej misce mieszamy obie maki i sol. W drugiej misce mieszamy zakwas z woda i winem; dodajemy figi i oszeszki piniowe. Dodajemy make do mokrych skladnikow i calosc mieszamy reka (lub za pomoca miksera, ale na niskich obrotach bo z naszych fig nie zostanie nic). Gdy skladniki polacza sie, miske przykrywamy i odstawiamy na 10 minut, aby ciasto odpoczelo. Po 10 minutach ciasto wyjmujemy na lekko omaczony lub naoliwiony blat i krotko zagniatamy (10-15 sekund). Przekladamy do czystej miski, przykrywamy i odstawiamy na 30 minut. Po tym czasie ciasto zagniatamy ponownie (10-15 sekund), po czym ciasto skladamy i przekladamy z powrotem do miski na 1,5 godziny. Po tym czasie ciasto wyjmujemy, lekko odgazowujemy (inaczej bedziemy miec wieeeelekie dziury) i dzielimy na dwie rowne czesci. Z kazdej czesci formujemy kule i zostawiamy na 5 minut. Nastepnie kazda kule walkujemy w owal o grubosci mniej wiecej 2cm. Moja uwaga jest taka, ze mozna albo zostawic jeden okragly bochenek, albo zostawic dwa okragle bochenki mniejsze. Ja nie bede raczej ich walkowac bo nie lubie plaskich chlebow :) Jak zechcemy tak zrobimy. Jesli zdecydowalismy zostawic kule (jedna lub dwie), to wkladamy je do koszykow (koszyka) zlaczeniami do gory, jesli je rozwalkowalismy to zostawiamy nasze dwa 'placki' na omaczonej scierce i przykrywamy druga omaczona scierka. Zostawiamy do rosniecia na ok. 1,5 godziny. Piekarnik nagrzewamy do 210 st.C. Wierzch bochenkow lekko smarujemy oliwa (za pomoca pedzelka) i nacinamy na ukos na calej powierzchni (mozna naciac jak kto lubi). Przenosimy bochenki na blache (kamien) i pieczemy przez 45 minut do zloto-zbrazowienia. Upieczony bochenek wyda pusty odglos jesli w niego popukamy.











* Zamiast fig dalam suszone sliwki i daktyle pol na pol
** Uzylam maki w stosunku 80% pszenna chlebowa i 20% pszenna razowa